W tym artykule dowiesz się o:
Kamil Stoch - 6
Nie sposób w pełni oddać słowami tego, czego dokonał Kamil Stoch. Był już mistrzem olimpijskich, mistrzem świata, zwycięzcą Pucharu Świata, ale do pełni sportowego szczęścia brakowało mu jeszcze triumfu w Turnieju Czterech Skoczni. Dla polskich kibiców to impreza szczególna - wielu z nich właśnie od niej i od zwycięstwa Adama Małysza rozpoczęło swoją przygodę z oglądaniem skoków.
Stoch wygrał w wielkim stylu. O formę sportową mogliśmy być spokojni od dłuższego czasu, ale los chciał, że do zwykłych emocji doszła jeszcze dodatkowa dramaturgia. W Innsbrucku Polak nie ustał swojego skoku w serii próbnej i z dużą siłą uderzył o zeskok. Lekarz Aleksander Winiarski powiedział wprost, że Stoch wystąpił w zawodach tylko dlatego, że ich ranga jest tak wysoka. Polak wygrał z bólem i pozostał w grze o najwyższy laur.
W Bischofshofen byliśmy już świadkami teatru jednego aktora. W czwartek Stoch wystartował tylko w jednym treningu, który zdecydowanie wygrał - dalsze starty już nie były mu potrzebne. W piątek postawił kropkę nad "i" i w pięknym stylu triumfował w klasyfikacji łącznej Turnieju Czterech Skoczni. Czapki z głów!
997,8 punktu, 1 miejsce
Piotr Żyła - 6
Drugie miejsce Piotra Żyły w Turnieju Czterech Skoczni - czy jeszcze dwa tygodnie temu ktokolwiek uwierzyłby w taki scenariusz? 29-latek od początku sezonu skacze dobrze, ale większość osób typowała, że w turniejowych zmaganiach powalczy co najwyżej o miejsce w pierwszej dziesiątce, które i tak byłoby dla niego życiowym sukcesem w tej imprezie.
ZOBACZ WIDEO: Polscy skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi pieniędzy
Tymczasem Żyła z dnia na dzień skakał lepiej. Rozkręcał się po cichu, pozostając w cieniu Stocha na którym skupiała się uwaga kibiców i mediów, ale jego pościg na czołówką okazał się niezwykle skuteczny. Już po zawodach w Garmisch-Partenkirchen stało się jasne, że podium dla Żyły wcale nie musi być czymś z kategorii filmów science-fiction. W Bischofshofen Polak stanął na nim dwa razy - najpierw na najniższym stopniu za piątkowy konkurs, a następnie na drugim, za klasyfikację generalną. Bezsprzecznie największa turniejowa niespodzianka i to jaka radosna!
962,5 punktu, 2 miejsce
Maciej Kot - 5+
Jeszcze w poprzednim sezonie takie skoki powodowałyby, że uwaga wszystkich kibiców skoncentrowana byłaby właśnie na Kocie. W tym roku był w cieniu rodaków, ale oczywiście nie znaczy to, że skakał źle - było wprost przeciwnie. Za Kotem bezsprzecznie najlepszy Turniej Czterech Skoczni w całej jego karierze. W poprzednich latach, tak jak koledzy z reprezentacji, nie miał szczęścia do obiektów w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen, a teraz wypadł na nich znakomicie.
Podobnie jak Żyła Kot rozkręcał się z konkursu na konkurs. Rozpoczął turniejowe zmagania od dwunastego miejsca i w pewnym sensie przekłuł balonik przesadnych oczekiwań wobec siebie - mógł od tej pory spokojnie poprawiać swoje wyniki bez przesadnej presji, którą wiele razy sam na siebie nakładał. Nie stanął na podium żadnego turniejowego konkursu, ale za wyjątkiem Oberstdorfu zawsze był w czołowej ósemce. Przy wpadkach wielu groźnych rywali dało mu to czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej z niewielką stratą do podium.
934,3 punktu, 4 miejsce
Dawid Kubacki - 4
Jedno z najsolidniejszych skoczków tego sezonu. Kubacki jest obecnie zawodnikiem, którego miejsce można trafić z dużym prawdopodobieństwem. Polak nie jest gwiazdą, ale jednocześnie nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu i zajęta w Turnieju Czterech Skoczni piętnasta pozycja dobrze oddaje jego potencjał w tej imprezie. We wszystkich czterech turniejowych konkursach plasował się na miejscach od szesnastego do dwudziestego.
Kubacki jest potrzebny naszej reprezentacji jako "czwarty do brydża". W konkursach drużynowych zawodnicy jego pokroju przydają się niesamowicie, bo naprawdę można na nich liczyć. W wielu zespołach byłby postacią numer dwa lub trzy - u nas jest numerem cztery, ale bardzo przydatnym i ważnym. Tegoroczny Turniej Czterech Skoczni był dla niego najlepszym w karierze.
875,6 punktu, 15 miejsce
Stefan Hula - 4
Polski pechowiec Turnieju Czterech Skoczni. Skończył zawody na dwudziestym miejscu w klasyfikacji generalnej, ale stać go było na lokatę w granicach piętnastej. Podczas loteryjnego konkursu w Innsbrucku Hula trafił jednak na najgorszy podmuch w plecy spośród wszystkich uczestników zawodów. Wiatr wbił go w zeskok tuż za bulą i zepsuł mu całkiem udany Turniej.
Hula skacze w tym sezonie podobnie do Kubackiego i zwykle zajmuje takie lokaty jak jego młodszy kolega z reprezentacji. Nie ma co się spodziewać po nim przesadnych fajerwerków, ale jego sportowa solidność też jest czymś, co zasługuje na uznanie. Warto podkreślić, że 30-latek także jest w gronie tych, którzy poprawili swoje najlepsze osiągnięcie w Turnieju Czterech Skoczni.
842,2 punktu, 20 miejsce
Jan Ziobro - 3-
Nie do końca wykorzystał otrzymaną szansę. Sezon rozpoczął od imprez niższej rangi. Podium wywalczone w Pucharze Kontynentalnym w Vikersund sprawiło, że trafił w końcu do Pucharu Świata, w dodatku na jedną z najważniejszych imprez sezonu. Niemiecka część Turnieju Czterech Skoczni jest czymś, o czym Ziobro najpewniej chciałby zapomnieć - zarówno w Oberstdorfie, jak i w Garmisch-Partenkirchen plasował się dopiero w piątej dziesiątce i kończył udział w konkursach na pierwszej serii.
W Austrii było już lepiej. W Innsbrucku Ziobro po raz pierwszy w tym sezonie zapunktował dzięki zajęciu dwudziestego trzeciego miejsca, choć pamiętać należy, że wyniki nie były do końca miarodajne z powodu problemów z pogodą. Konkurs w Bischofshofen był dla Polaka najlepszym w całym Turnieju - wywalczył dwudziestą drugą pozycję, która może być pewnym powodem do optymizmu. Ziobro jest teraz numerem sześć w naszej kadrze, więc póki co może być raczej spokojny o miejsce w reprezentacji.
557,9 punktu, 31 miejsce
Klemens Murańka - 2-
Największe polskie rozczarowanie Turnieju Czterech Skoczni. Z grudniowych treningów w Zakopanem był zadowolony i miał nadzieję, że zaprezentowana na nich forma przełoży się na wyniki w Niemczech i Austrii. Niestety, o wynikach Murańki trudno powiedzieć coś pozytywnego. W Oberstdorfie był czterdziesty, w Innsbrucku jedno miejsce niżej, a w Garmisch-Partenkirchen w ogóle nie wystartował w konkursie, gdyż odpadł już w kwalifikacjach.
Do Bischofshofen nie pojechał już wcale, ale udał się na Puchar Kontynentalny. Murańka potrzebuje teraz spokojnego treningu, który może mu pozwolić odzyskać formę.
200,3 punktu, 50 miejsce