MŚ w Lahti: niespodziewany bohater polskiego zespołu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po sobotnim konkursie drużynowym na MŚ w Lahti, w którym Polacy zdobyli złoto, warto docenić postawę wszystkich Biało-Czerwonych. Na szczególne słowa uznania zasłużył jednak Dawid Kubacki, a to za sprawą jego skoku w drugiej serii.

1
/ 4

Nowotarżanin został wystawiony w sobotnim konkursie na dużą próbę nerwów. W finałowej serii, właśnie od grupy, w której skakał Dawid Kubacki, znacznie pogorszyły się warunki. Wiatr zaczął mocno kręcić i miał duży wpływ na odległości uzyskiwane przez skoczków. Podmuchy powodowały także przerwy w konkursie. Największym pechowcem był Dawid Kubacki, który dwukrotnie musiał opuścić belkę startową z uwagi na zbyt silny wiatr. 26-latek pokazał wielką odporność psychiczną. Nerwy zostawił za sobą, i gdy już wystartował, to uzyskał 119,5 metra, co w takiej sytuacji było dużym wyczynem. Naszym zdaniem to właśnie ten skok miał kluczowe znaczenie dla końcowego rezultatu.

Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie - 4 dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie

2
/ 4

Kamil Stoch - 5,5 Pod względem indywidualnym mistrz olimpijski z Soczi uzyskał w sobotnim konkursie najwyższą notę z Biało-Czerwonych. Co więcej, w porównaniu z pozostałymi drużynami Kamil Stoch przegrał tylko ze Stefanem Kraftem. Tym samym mistrz świata z Val di Fiemme w pełni obronił decyzję Stefana Horngachera, że to właśnie lider Pucharu Świata powinien skakać w ostatniej grupie.

Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie - 4 dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie

Zobacz wideo: Kamil Stoch: Koreańczycy sami pytali nas, co poprawić przed igrzyskami olimpijskimi

3
/ 4

Ambitny zakopiańczyk nie był do końca usatysfakcjonowany ze swojej drugiej próby, gdy wylądował na 121. metrze i 50. centymetrze. To był jednak skok, który również znacznie przyczynił się do triumfu Polaków. W sobotę 25-latek w polskiej reprezentacji uzyskał notę słabszą tylko od Kamila Stocha. Dla Macieja Kota to drugi medal na mistrzostwach świata. Wcześniej cieszył się z brązowego krążka również w rywalizacji zespołowej w Val di Fiemme w 2013 roku.

4
/ 4

Pierwszy skoczek w rywalizacji drużynowej odgrywa nie mniejszą rolę niż ten, który skacze w ostatniej grupie. Po tym jak świetnie sobotnie zmagania zespołowe rozpoczęli Norwegowie, Niemcy i Austriacy, Piotr Żyła, by jego koledzy zyskali komfort psychiczny, również musiał polecieć w granice 130. metra. Zadanie swojemu podopiecznemu dodatkowo utrudnił Stefan Horngacher, który poprosił o obniżenie belki dla Żyły z numeru 10 do 9. Austriak wiedział jednak co robi. Wiślanin z niższego rozbiegu uzyskał aż 130,5 metra, dzięki czemu Polacy objęli prowadzenie już po pierwszej grupie i nie oddali go do końca zawodów. W finale Żyła nie skoczył już tak daleko, ale 123,5 metra przy coraz gorszych warunkach to również była bardzo dobra odległość.

Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie - 4 dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Ewa Waliczek
4.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dla mnie byl wazniejszy pierwszy skok Piotrka ZYLY ktory decydowal o pierwszej lokacie CALA DRUZYNA ZASLUZYLA NA 6 EXTRA brawo chlopaki  
avatar
Gerard Kuźma
4.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Dawid !  
avatar
Lidia Pawlak
4.03.2017
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Dla mnie wszyscy zasłużyli na 6.