Jubileuszowe Turnieje Czterech Skoczni potrafią zaskakiwać. Hannawald i Kasaya w rolach głównych

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lada moment rusza Turniej Czterech Skoczni. W tym sezonie przypada 70. edycja tej prestiżowej imprezy. Dotychczas większość jubileuszowych zmagań w Niemczech i Austrii przynosiło niecodzienne wydarzenia. Sprawdź, co się działo na przestrzeni lat.

1
/ 4

[b]

Trzy wygrane i powrót do kraju [/b]

Yukio Kasaya w 20. Turnieju Czterech Skoczni (1971/1972) wygrał pierwsze trzy konkursy. Wówczas rywalizację inaugurowano w Innsbrucku, następnie zawodnicy przenosili się do Niemiec (kolejno: Garmisch-Partenkirchen i Oberstdorf), a cały turniej kończył konkurs w Bischofshofen. Kasaya miał szansę zostać pierwszym skoczkiem w historii, który zaliczy triumf na każdej skoczni.

Japończyk jednak po zawodach w Oberstdorfie wrócił do Japonii, by przygotowywać się do igrzysk olimpijskich w Sapporo. Na jego nieobecności w Bischofshofen najbardziej skorzystał Ingolf Mork. Norweg zajął co prawda 4. miejsce, ale to wystarczyło do triumfu w całym turnieju.

Mork wygrał go tym samym, nie zwyciężając w żadnym z konkursów, a sezon wcześniej miał na koncie trzy wygrane, ale ostatecznym rozrachunku to Jiri Raska zakończył turniej na 1. miejscu.

2
/ 4

[b]

Nastolatek nie daje szans rywalom[/b]

Jeśli chodzi o jubileuszowe Turnieje Czterech Skoczni, to warto zwrócić uwagę na 40. edycję. Zdominował ją 16-letni wówczas Toni Nieminen. Początek Pucharu Świata wskazywał na to, że Fin jest faworytem niemiecko-austriackiego klasyka, ale zapewne nikt się nie spodziewał, że wygra go z jedną z największych przewag w historii.

Toni Nieminen był blisko, aby zwyciężyć we wszystkich czterech konkursach. Rozpoczął od pewnego zwycięstwa w Oberstdorfie. Później o zaledwie pół punktu przegrał z Andreasem Felderem w Garmisch-Partenkirchen. W Innsbrucku i Bischofshofen znów nie było na niego mocnych. Nad drugim w klasyfikacji Martinem Hoellwarthem uzyskał przewagę 69,2 pkt.

Nieminen w tym samym sezonie sięgnął po złoto olimpijskie i Puchar Świata, ale w następnych latach nigdy nie nawiązał do tych sukcesów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

3
/ 4

[b]

Hannawald na stałe przeszedł do historii [/b]

50. Turniej Czterech Skoczni jest jednym z najbardziej pamiętnych w historii rozgrywania tej imprezy. Sven Hannawald został pierwszym skoczkiem, który odniósł zwycięstwa we wszystkich konkursach. Pół wieku trzeba było czekać na zawodnika, który dokona "niemożliwego".

Hannawald nie był przed turniejem stawiany w roli głównego faworyta. Z pewnością kandydatem numer jeden do zwycięstwa był Adam Małysz. Jego niemiecki rywal jednak skradł show i na zawsze zapisał się w historii skoków narciarskich. W całym turnieju uzyskał 56,6 pkt przewagi nad drugim Mattim Hautameakim.

4
/ 4

[b]

Dominacja Austriaków [/b]

60. Turniej Czterech Skoczni również wyróżnił się w historii skoków narciarskich. Został całkowicie zdominowany przez Austriaków, którzy zajęli wszystkie miejsca na podium w końcowej klasyfikacji. To był trzeci i jak na razie ostatni taki przypadek w historii turnieju, gdy zawodnicy jednej nacji zajmują całe podium.

Ostatecznie triumfował Gregor Schlierenzauer przed Thomasem Morgensternem i Andreasem Koflerem. Austriacy rozdzielili również między sobą triumfy w poszczególnych konkursach. Schlierenzauer triumfował dwukrotnie na niemieckiej ziemi, Kofler w Innsbrucku, a "Morgi" w jednoseryjnym konkursie w Bischofshofen.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)