Dawid Góra: Testy za nami. Polacy oblali próbę generalną [OPINIA]

PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Koniec z czasem na rozpęd. Turniej Czterech Skoczni obnaży formę Polaków. Kwalifikacje pokazały, że jest gorzej, niż myśleliśmy. A przynajmniej wskazują na to słowa wypowiedziane przez Kamila Stocha.

Żaden z polskich skoczków nie zajął miejsca w pierwszej dziesiątce. A przecież kwalifikacje do TCS mają znaczenie. Nie wystarczy zająć lokaty w pięćdziesiątce i czekać na start konkursu głównego. Można bowiem wylosować parę z rywalem, który mimo naszego niezłego skoku wyeliminuje nas z konkursu.

Tutaj zaczynają się schody. I to od Oberstdorfu. Paweł Wąsek trafił na szwajcarską rewelację - Kiliana Peiera. Dawid Kubacki na Manuela Fettnera, który w pojedynczych skokach potrafi zaskoczyć. Piotr Żyła na Jewgienija Klimowa, a ten, także w tym sezonie notował niezłe odległości. Wydawałoby się, że łatwiejsze zadanie ma Kamil Stoch, który zmierzy się z Cene Prevcem, ale przecież to Słoweniec skoczył lepiej od Polaka w kwalifikacjach. I to po fatalnym upadku podczas treningu. Jakub Wolny powalczy ze Stephanem Leyhe, który ze Stochem w kwalifikacjach przegrał jedynie o pół punktu.

Wydawało się, że powoli do formy wraca Andrzej Stękała, któremu znów zdarzało się nieźle trafić w próg i daleko pofrunąć. No właśnie - wydawało się. Drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata (z tego roku!) nie zakwalifikował się do konkursu.

Widać progres u Kubackiego, który na początku sezonu był w totalnym dołku. Widać u Wolnego. Cieszy postawa Wąska. Ale żaden z ostatnich wyników Polaków nie wskazuje na możliwość walki ze światową czołówką.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

A słowa Stocha po kwalifikacjach wręcz niepokoją. I to poważnie.

- Jestem bardziej skołowany, bo tak naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Nic się nie klei. W moim odczuciu te skoki są totalnie nijakie, bez żadnej energii. No i tak staram się myśleć, co robiłem źle i nie potrafię stwierdzić - powiedział Stoch w rozmowie z Eurosportem.

Od Stocha nie mamy prawa wymagać już właściwie niczego, bo w swojej karierze zrobił niemal wszystko, ale to właśnie on jest największą nadzieją na ten turniej. I ta nadzieja blednie wraz z każdym kolejnym skokiem w Oberstdorfie.

Choć jeśli chodzi o Kamila, to akurat trudno powiedzieć, w jakiej jest dyspozycji. Aż do ostatniej sekundy przed pierwszym skokiem w turnieju głównym. Nikt tak jak on nie potrafi zmobilizować się na jedne z najważniejszych skoków w sezonie. A więc droga na szczyt wciąż jest dla niego otwarta. Na cud w przypadku pozostałych skoczków trudno liczyć.

I oczywiście w tym sezonie, co warto podkreślić przed startem niemiecko-austriackiego cyklu, czekają nas jeszcze istotniejsze konkursy. 5 lutego wystartują igrzyska olimpijskie w Pekinie. I jeśli tam wywalczymy medal, nikt nie będzie pamiętał ewentualnej porażki podczas TCS. Ale nie uprzedzajmy wydarzeń. Pewne jest, że emocji w środę doświadczymy, bo w konkursie mamy aż pięciu Polaków. Żyła i Kubacki wystartują wcześnie, bo odpowiednio w drugiej i trzeciej parze konkursu.

Start środowej rywalizacji zaplanowano na godz. 16.30.

Źródło artykułu: