Wzorem do naśladowania dla młodego Anglika może być jego rodak - Judd Trump. Urodzony w Bristolu snookerzysta przez wiele lat uważany był za następcę Ronniego O'Sullivana, ale długo nie potrafił potwierdzić swojego potencjału. Błysk geniuszu nastąpił dopiero w 2011 roku, kiedy Trump najpierw wygrał swój pierwszy rankingowy turniej – China Open, następnie został wicemistrzem świata, a na koniec triumfował w prestiżowym UK Championship. Od tego czasu Judd Trump dołączyć do światowej czołówki i praktycznie w każdym turnieju jest zaliczany do faworytów.
W ostatnich latach niewielu młodych i zdolnych snookerzystów potrafiło jednak pójść w jego ślady. Chociaż praktycznie co roku w świecie snookera objawia się potencjalna gwiazda, to jej blask gaśnie równie szybko jak się pojawia.
Na Wyspach swego czasu głośno mówiło się o talencie Jacka Lisowskiego. Anglik pochodzenia ukraińskiego, który w gronie zawodowców jest od 2010 roku, już w pierwszym sezonie napsuł sporo krwi Johnowi Higginsowi w Welsh Open oraz dotarł do finału rozgrywanego w Sheffield turnieju PTC, za co otrzymał nagrodę dla najlepszego debiutanta sezonu. Dwa lata później Lisowski był również bliski dotarcia do półfinału China Open, ale w spotkaniu z Shaunem Murphy'm nie wytrzymał presji i pomimo prowadzenia 4:2 przegrał cały mecz 4:5.
Obecny sezon Jack Lisowski może już jednak powoli spisywać na straty. W żadnym z dotychczas rozegranych turniejów nie zdołał awansować do najlepszej ósemki, zazwyczaj odpadając jeszcze przed fazą telewizyjną. Wielki talent na razie pozostaje więc w ukryciu i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zdoła się w pełni ujawnić.
Jeszcze większe nadzieje fani snookera wiązali z Lucą Brecelem. Belgijski snookerzysta jeszcze jako amator pokonał m.in. Kena Doherty i Stephena Hendry'ego, a potem przebojem wdarł się do Main Touru, awansując w wieku siedemnastu lat do mistrzostw świata. W Crucible Theatre nastoletni Belg odpadł już jednak w pierwszej rundzie, a potem... słuch o nim zaginął. W ciągu kolejnych trzech lat Luca Brecel praktycznie wszystkie turnieje kończył już w fazach eliminacyjnych, ponosząc porażki nawet z amatorami. Jedynym sukcesem dziewiętnastoletniego snookerzysty było dotarcie do ćwierćfinału UK Championship, co jest aktualnie jedynym argumentem, pozwalającym wierzyć w jego wielki talent.
Talentu na miarę Dinga Junhui nie dochowały się również Chiny. Następcą Gwiazdy Wschodu miał być Xiao Guodong, który do grona zawodowców awansował cztery lata po najbardziej utytułowanym snookerzyście w Państwa Środka. W trakcie swojej kariery nie zdołał jednak nawet zbliżyć się do osiągnięć swojego rodaka, z trudem aklimatyzując się w seniorskim snookerze. Przełomowym momentem w jego karierze miał stać się zeszłoroczny turniej Shanghai Masters, w którym Xiao Guodong dotarł do finału. Od tamtego czasu nie zdołał jednak odnieść już żadnego znaczącego sukcesu.
O tym, że Joel Walker ma ogromny talent, zdołaliśmy się przekonać, oglądając jego pojedynki ze Stephenem Maguire czy Dingiem Junhui. Teraz przed nim jednak jeszcze długa droga by potwierdzić, że nie jest bohaterem jednego turnieju, ale kandydatem na prawdziwą gwiazdę snookera. Kolejną szansę na pokazanie swoich umiejętności Joel Walker otrzyma w kwietniu, kiedy rozpocznie walkę o awans do mistrzostw świata. W World Open i China Open nie wystąpi, bowiem... nie przebrnął kwalifikacji.