Triumf w Welsh Open aktualny mistrz świata zapewnił sobie praktycznie już w pierwszej sesji. Przestraszony stawką spotkania i dyspozycją rywala Ding Junhui nie był w stanie zaprezentować nawet części swoich umiejętności, popełniając błędy nawet na najprostszych bilach. W efekcie, grający na pół gwizdka Anglik, bez problemu wygrywał kolejne frejmy, całą sesję kończąc przy stanie 7:1 i wybijając Chińczykowi marzenia o piątym w tym sezonie triumfie w turnieju rankingowym.
Kto podejrzewał jednak, że wieczorna sesja pozbawiona będzie emocji, był w ogromnym błędzie. Odarty z nadziei na sukces Ding do drugiej części meczu przystąpił bowiem z dużym spokojem i uraczył zgromadzonych w Newport Center widzów dwoma stupunktowymi brejkami. I gdy w głowach kibiców pojawił się promyk nadziei na wielki come back Gwiazdy Wschodu i emocjonującą końcówkę, Ronnie O’Sullivan rozwiał wszelkie wątpliwości do kogo powinien należeć puchar. Najpierw w świetnym stylu wygrał jedenastego frejma, a na koniec zapisał się na kartach historii, zdobywając dwunastego w karierze maksymalnego brejka! Po wbiciu ostatniej bili nie ukrywał swojej radości.
- Bardzo się cieszę, że udało mi się tego dokonać. Już po czwartej bili przyszło mi do głowy, żeby zaatakować maksymalnego brejka. Na koniec przełożyłem jeszcze kij do lewej ręki. Wszystkie poprzednie zdobywałem prawą, więc chciałem, aby ten był inny niż wszystkie.
Dzięki temu osiągnięciu Anglik stał się rekordzistą pod względem ilości maksymalnych brejków zdobytych w całej karierze. Do tej pory to miano dzielił ze Stephenem Hendrym, który zakończył karierę, jedenastokrotnie wbijając 147 punktów przy jednym podejściu.
Kolejne snookerowe zmagania, chociaż w mocno okrojonym składzie. już we wtorek, podczas azjatyckich zawodów z cyklu PTC. Największe gwiazdy, ale niestety bez Ronniego O’Sullivana, będzie można natomiast oglądać od 10 marca w turnieju World Open.
Ronnie O’Sullivan - Ding Junhui 9:3 (7:1)
70-36, 91-8, 75-15, 55-62, 68-59, 92-0, 59-48, 80-52, 30-109 (109), 0-121 (121), 105-13, 147-0 (147)