Wielkie problemy medalistki MŚ. Polka ujawnia kulisy historycznego medalu

Instagram / lolakrol / Na zdjęciu: Aleksandra Król
Instagram / lolakrol / Na zdjęciu: Aleksandra Król

- Dzień wcześniej się zatrułam i miałam problemy z żołądkiem - wyjawia w rozmowie z WP SportoweFakty Aleksandra Król. Mimo to wywalczyła historyczny medal na mistrzostwach świata. To niejedyne kłopoty, z którymi zmagała się Polka.

W tym artykule dowiesz się o:

To były historyczne mistrzostwa świata dla polskiego snowboardu. W Bakuriani złoty medal w gigancie równoległym zdobył Oskar Kwiatkowski, a brązowy krążek przypadł Aleksandrze Król. Polscy snowboardziści po raz pierwszy w historii zdobyli dwa medale na jednej imprezie.

Dla 33-letniej Król był to już ósmy występ w imprezie tej rangi. Do tego sezonu jej najlepszym rezultatem było 8. miejsce. Polka od pewnego czasu uzyskiwała coraz lepsze rezultaty w Pucharze Świata, prezentowała bardzo równą dyspozycję i mogła liczyć na poprawę tego rezultatu.

- Niezmiernie się cieszę z tego medalu, bo w końcu go przywożę. Przecież biorę już udział w mistrzostwach świata po raz ósmy! Stanęłam na najniższym stopniu podium, ale czuję jakbym zdobyła złoto. Walczyłam i robiłam co mogłam no i się udało - cieszyła się w rozmowie z WP SportoweFakty Aleksandra Król.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

Po gigancie przyszedł czas na walkę o medale mistrzostw w slalomie, w którym polska snowboardzistka nie spisuje się aż tak dobrze. Mimo tego Król deklarowała walkę o najwyższe cele. Skończyło się na 12. pozycji.

- Start w slalomie został opóźniony kilka razy. Na stoku panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne. W nocy spadło bardzo dużo śniegu, a rano bardzo wiało. Wstałam o 6:00, a finały rozpoczęły się po godzinie 15:00. Byłam zmęczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Na domiar złego dzień wcześniej się zatrułam i miałam problemy z żołądkiem - wyjawiła świeżo upieczona brązowa medalistka mistrzostw świata.

Po indywidualnych występach Król i Kwiatkowski z nadziejami przystąpili do walki w drużynowym slalomie równoległym. Polacy byli kandydatami do zdobycia medalu, ale po kosztownym błędzie złotego medalisty z giganta tak się jednak nie stało.

- Szkoda tych zawodów drużynowych. Nasze oczekiwania były dużo wyższe niż 8. miejsce. Tak to już jednak bywa, że sport jednym daje, a drugim zabiera. Oskar popełnił duży błąd przez co musiałam wystartować z czasem karnym. Walczyłam do samego końca, ale było bardzo trudno już coś wskórać - dodała.

Od tego sezonu w sztabie polskich snowboardzistów doszło do sporych zmian. Do ich drużyny dołączył fizjoterapeuta, doświadczony szkoleniowiec ze Słowenii oraz serwismen. Widać, że wpłynęło to pozytywnie na uzyskiwane przez nich rezultaty.

- Nie poddajemy się, a z mistrzostw świata przywozimy historyczne dwa medale. Przed nami Puchary Świata, w których będziemy walczyć - Oskar o zwycięstwo w klasyfikacji gigantowej, a ja o miejsce w czołowej trójce. Mamy przed sobą także drużynówkę, w której także mamy apetyt i szansę na podium w końcowej klasyfikacji! - zakończyła z optymizmem najlepsza polska snowboardzistka.

Polacy powrócą do pucharowej rywalizacji 15 marca w słoweńskiej Rogli. Później przeniosą się do niemieckiego Berchtesgaden i wystartują w zawodach kończących sezon 2022/23.

zobacz też:
Po zderzeniu z autobusem miał pęknięty kręgosłup. "Niewiele pamiętam"
Od niedzieli o Polaku mówi cały świat. "To do mnie nie dociera"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty