Szwecja obroniła złoto w sztafecie 4x10 km, piętnaste miejsce Polaków

Wygrana Szwedów nie jest żadną niespodzianką. Mocny i wyrównany skład spisywał się świetnie od początku. Już na pierwszej zmianie jednym z bohaterów okazał się ten, który ma zdecydowanie najmniejsze doświadczenie. Lars Nelson, bo o nim mowa, pobiegł znakomicie i właśnie dzięki niemu Szwedzi oraz Finowie ukończyli swój odcinek z przeszło dwudziestosekundową przewagą nad kolejnymi zespołami. O ile Nelson zadebiutował w olimpijskiej sztafecie, o tyle na kolejnych zmianach pobiegli już ci, którzy byli w niej także cztery lata temu i bronili złotych medali - Daniel Richardsson, Johan Olsson i Marcus Hellner.

Na trzecim odcinku był wprawdzie moment, gdy czołówka znów zdołała się połączyć, jednak Szwedzi szybko pozbawili wszystkich złudzeń. Finałowa zmiana to przede wszystkim kontrolowanie sytuacji przez Hellnera, który z flagą w dłoni jako pierwszy przeciął linię mety.

Srebro wywalczyli Rosjanie, a brąz Francuzi. Drugie miejsce gospodarzy nie jest żadnym zaskoczeniem, ale trzecie miejsce Trójkolorowych już tak. Na ostatniej zmianie medalową lokatę utrzymał Ivan Perrillat Boiteux, który dopiero na finałowych metrach musiał uznać wyższość Maksima Wylegżanina.

Polacy wystąpili w sztafecie olimpijskiej po raz pierwszy od 1976 roku. Oczekiwań nie mieliśmy zbyt dużych, gdyż składy rywali były po prostu mocniejsze. Na pierwszej zmianie dobrze wypadł Maciej Kreczmer, który zajął jedenaste miejsce. Tej pozycji utrzymać się jednak nie udało - skończyło się na piętnastej pozycji w gronie szesnastu zespołów i siedmiominutowej stracie. Oprócz Kreczmera w składzie znaleźli się także Sebastian Gazurek, Maciej Staręga i Jan Antolec.