MŚ Seefeld 2019. Koronny dystans Justyny Kowalczyk. Złamana stopa, ból, krytyka i wielkie zwycięstwo
We wtorek na MŚ w narciarstwie klasycznym w Seefeld biegaczki powalczą na 10 km klasykiem. Przed laty ten dystans był koronną konkurencją Justyny Kowalczyk. Polka na 10 km zachwyciła zwłaszcza na IO w Soczi, gdy wygrała złoto mimo złamanej stopy.
Nie mogło być jednak inaczej. Polka na 10 km klasykiem radziła sobie znakomicie. Był to dystans praktycznie stworzony dla niej. Już w 2006 roku późniejsza dwukrotna mistrzyni olimpijska, na 10 km zdobyła złoty medal na mistrzostwach świata młodzieżowców. Trzy lata później cieszyła się już z brązowego krążka na tym dystansie, ale w mistrzostwach świata seniorek. Wówczas lepsze od naszej reprezentantki okazały się tylko zwyciężczyni Finka Aino-Kaisa Saarinen oraz Włoszka Marianna Longa.
W 2011 roku na mistrzostwach świata w Oslo ponownie rozegrano bieg indywidualny na 10 km klasykiem. Na własnym terenie w znakomitej formie były Marit Bjoergen i Therese Johaug, największe rywalki Justyny Kowalczyk. Polka zdołała jednak przedzielić Norweżki i wywalczyć srebrny medal. Złoto zdobyła Bjoergen, a brąz Johaug.
ZOBACZ WIDEO Jaka będzie przyszłość Horngachera? "Trener już zdecydował"W Pucharze Świata biegaczka z Kasiny Wielkiej ośmiokrotnie wygrała bieg na 10 km klasykiem ze startu indywidualnego, często osiągając sporą przewagę nad rywalkami na tym dystansie. Najlepiej Justyna Kowalczyk na 10 km czuła się w Otepää. W Estonii Polka aż cztery razy wygrała ten dystans. Pierwszy raz w 2007, a ostatni w 2012 roku.
Największe zwycięstwo Justyny Kowalczyk na 10 km oglądaliśmy jednak podczas igrzysk olimpijski w Soczi. Polka rozpoczęła sezon 2013/2014 najlepiej jak mogła. Wygrała sprint na inaugurację PŚ, a dzień później była najlepsza w biegu na 5 km klasykiem. Nad Wisłą zapanowała euforia. Skoro polska biegaczka tak świetnie zaczyna sezon, to aż trudno było sobie wyobrazić jak spisze się na igrzyskach w Soczi.
Czytaj także: Justyna Kowalczyk niezadowolona z koncentracji biegaczek i biegaczy
Jednakże jeszcze przed startem w Rosji Justyna Kowalczyk doznała kontuzji. Wtedy kibice i dziennikarze nie zdawali sobie jednak sprawy, jak poważny jest to uraz. Sama Polka i jej sztab szkoleniowy nie chcieli mówić zbyt wiele o kontuzji i nie wykonywali szczegółowych badań, żeby nie osłabić stanu psychicznego zawodniczki przed igrzyskami.
Gdy jednak w biegu łączonym w Rosji Justyna Kowalczyk zajęła 6. miejsce i została za ten rezultat skrytykowana, nie wytrzymała. Wykonała szczegółowe badanie i ich wyniki ujawniła na swoim profilu na Facebooku.
"Prześwietlenie mojej stopy. Wielowarstwowe złamanie. Z pozdrowieniem dla wszystkich "ekspertów". Spokojnie, biegam dalej" - napisała Kowalczyk i opublikowała zdjęcie z prześwietlenia swojej stopy. Do ujawnienia jak z poważnym urazem zmaga się, Polkę skłoniły między innymi wypowiedzi prezesa PZN Apoloniusza Tajnera po biegu łączonym, który miał stwierdzić, że Justyna Kowalczyk biega "ociężale".Objęła prowadzenie na pierwszym punkcie pomiaru czasu i nie oddała go do samej mety. Gdy minęła finiszową kreskę uniosła tylko na chwilę prawą dłoń z radości i upadła na śnieg ze zmęczenia. - Fantastyczny bieg - krzyczeli do mikrofonów komentatorzy Telewizji Polskiej. Mimo że na trasie były jeszcze Marit Bjoergen i Therese Johaug Przemysław Babiarz oraz Marek Jóźwik już wtedy wiedzieli, że to Polka zostanie mistrzynią olimpijską.
Chwilę później Norweżki minęły linię mety. Nie wyprzedziły Polki i stało się jasne, że to Justyna Kowalczyk wygrała 10 km klasykiem. Na jej twarzy pojawiły się łzy szczęścia. - To niesamowita historia. Wytrwałość, dzielność tej dziewczyny. Wytrzymała presję i wygrała ze złamaną stopą. Niebywałe - mówił na antenie TVP Marek Jóźwik.
Czytaj także: Monika Skinder zaszczycona wspólnymi startami z Justyną Kowalczyk
Już po igrzyskach olimpijskich Justyna Kowalczyk w rozmowie z dziennikarzem Tomaszem Lisem ujawniła, że kontuzji stopy doznała podczas swoich urodzin, gdy uderzyła się w nogę od stołu. Nie chciała jednak mówić o tym wcześniej, ponieważ obawiała się komentarzy środowiska, że zbyt hucznie świętowała swoje urodziny.
Po pięciu latach od tamtego sukcesu wydawało się, że Justyna Kowalczyk - mimo że zakończyła już karierę i pełni rolę drugiego trenera w reprezentacji Polski biegaczek narciarskich - znów wystartuje na MŚ na 10 km klasykiem. Ostatecznie dwukrotna mistrzyni olimpijska nie zdecydowała się na ten start i w Seefeld pomaga swoim młodym podopiecznym tylko w startach drużynowych (sprint i sztafeta).