Rozkochani w żeglarstwie i sportach wodnych w ogóle Australijczycy już ostrzą sobie zęby na weekendową rywalizację w SailGP, która w dniach 17-18 grudnia odbędzie się w Sydney. Liczą oczywiście przede wszystkim na dobrą dyspozycję i wygraną swoich reprezentantów, którzy po sześciu rundach otwierają klasyfikację generalną cyklu i celują w triumf w całych rozgrywkach.
Australijczycy pozycję lidera w SailGP objęli po ostatniej rundzie w Kadyksie, w przekroju całego sezonu prezentują się jednak znakomicie. Wygrali w Plymouth, Aarhus i właśnie w Andaluzji, a na Bermudach zakończyli rywalizację na drugim stopniu podium. Po piętach depczą im jednak Amerykanie, którzy w „generalce” tracą zaledwie jeden punkt i aż do ostatniej rundy nie zrezygnują z walki o zwycięstwo. Po pierwsze byłoby to w bardzo nieamerykańskim stylu, po drugie – finał cyklu odbędzie się na wodach w pobliżu San Francisco, a na własnym terenie Jankesi zrobią wszystko, aby sięgnąć po tytuł.
Dokładnie taką samą liczbą punktów co Amerykanie mogą pochwalić się reprezentanci Japonii, którzy w sześciu rundach uzbierali 44 „oczka”. Cztery mniej mają na koncie Brytyjczycy i wiele wskazuje na to, że właśnie te cztery kraje rywalizować powinny o wiktorię w całym cyklu. Strata pozostałych drużyn wydaje się już zbyt duża, tym bardziej, że do końca sezonu pozostały zaledwie dwa występy – w najbliższy weekend w Sydney oraz w dniach 26-27 marca w San Francisco. Zaplanowane w międzyczasie zawody w nowozelandzkim Christchurch (w dniach 29-30 stycznia) ostatecznie nie odbędą się.
W Sydney Harbour rywalizacja w SailGP odbędzie się już po raz trzeci. W 2019 roku gospodarze zmiażdżyli całą stawkę, wygrywając najpierw cztery z pięciu wyścigów, a w finale nie dając większych szans rewelacyjnym Japończykom.
Niemal dokładnie rok później Sydney znów gościło światową czołówkę, tym razem jednak miejscowi okazali się bardziej gościnni. Na swoich wodach uplasowali się na drugim miejscu, palmę pierwszeństwa oddając w ręce Brytyjczyków, a konkretnie Ben Ainsliego. Pod jego wodzą Europejczycy wygrali wszystkie trzy wyścigi pierwszego dnia, jeden ze startów w drugim dniu, a finale nie pozwoli odrobić strat Australijczykom. Co ciekawe był to… debiut Ainsliego w SailGP. Lepszego wejścia w serię Brytyjczyk nie mógł sobie chyba wyobrazić.
Jego radość nie trwała jedna zbyt długo, z powodu perturbacji związanych z COVID-19 ostatecznie zdecydowano się anulować wyniki z Sydney, a pierwszą punktowaną do klasyfikacji generalnej rundą był dopiero start na Bermudach. W kolejnych tegorocznych zmaganiach Ainslie i spółka nie prezentowali się już tak dobrze, dopiero w Kadyksie udało im się awansować do finału, w nim zostali jednak zdyskwalifikowani.
W piątek i sobotę historia zatoczy koło, żeglarze znów wrócą bowiem do Sydney. Czy i tym razem Brytyjczycy postawią się gospodarzom, czy jednak ci staną na wysokości zadania i wprawią w euforię tysiące swoich fanów? A może niczym królik z koszyka wyskoczą nieobliczalni w tym sezonie, ale też piekielnie mocni Amerykanie lub Japończycy?
Sail GP w Sydney w dniach 17-18 grudnia na żywo w Sportklubie. Transmisja w obu dniach od godz. 6.00.
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim