Miał dość tego, co dzieje się w Krakowie. Nie uwierzysz, jak zareagował

Materiały prasowe / Pixabay / Ulica Floriańska w Krakowie i Marcin Ryszka (w kółku)
Materiały prasowe / Pixabay / Ulica Floriańska w Krakowie i Marcin Ryszka (w kółku)

Marcin Ryszka, reprezentant Polski w blind footballu, podzielił się w mediach społecznościowych ciekawą historią. "Chyba nie ma bardziej czytelnego komunikatu" - napisał na platformie X. O co chodzi?

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Ryszka to niezwykle uzdolniona postać. Był reprezentantem Polski na paraolimpiadzie w Pekinie (2008) i Londynie (2012). Mimo faktu, że jest niewidomy, jest sportowcem, dziennikarzem i komentatorem wydarzeń sportowych.

Wzrok stracił mając 5 lat. Mówił, że stało się to w najlepszym momencie... Dlaczego? - Jeśli nie widzisz od urodzenia, nie wiesz, jak wygląda niebo, trawa, kolor czerwony. Gdy tracisz wzrok w wieku piętnastu lat, wali ci się świat. Dziewczyna, kumple, pierwsze wyjścia na imprezy... Tracisz nagle mnóstwo rzeczy - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty (-->> TUTAJ).

- Podtrzymuję, że w moim przypadku stało się to w najlepszym momencie. Miałem pięć lat, wiem, jak wyglądają kolory, a nie byłem do końca świadomy, co stracę - dodał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjemne z pożytecznym, czyli obóz w ciepłych krajach sióstr Kaczmarek

Jak w ogóle doszło do tego, że stracił wzrok? U Ryszki wykryto nowotwór siatkówki. Lekarze walczyli, ale skończyło się na usunięciu gałek ocznych. - Nie pamiętam chwili, w której zgasło światło - mówił.

Brak wzroku nie przeszkadza mu jednak w aktywnym życiu. Ostatnio - spacerując po Krakowie - zwrócił uwagę na pewną kwestię, a historią postanowił podzielić się z fanami i obserwatorami jego konta na platformie X.

"Przejście przez stare miasto w Krakowie w godzinach wieczornych to nie jest bułka z masełkiem. Co parę metrów osoby usilnie zachęcające do wejścia do klubu w którym odbywają się pokazy taneczne" - rozpoczął swój wpis na platformie X.

"Jeszcze rozumiem zaczepianie grupy młodych facetów, potencjalnych klientów. Ale ja popierdzielam sobie sam z białą laską i umówmy się, że chyba nie ma bardziej czytelnego komunikatu" - dodał.

"Wszystko można powiedzieć, ale wzrok nie jest moją najmocniejszą stroną. W końcu przez grzeczność zapytałem się pani, czy jest może chociaż jakaś audiodeskrypcja skoro mnie zatrzymuje? Odpowiedzi nie dostałem" - zakończył.

Zobacz także:
Miał dość i zszedł z boiska. Teraz wyjaśnia
"Le Cabaret". Co zrobili piłkarze Milanu?!

Komentarze (0)