Ostatnio znowu mamy wielkie zamieszanie wokół jednego z właścicieli organizacji Fame MMA. Problemy Michała Barona zaczęły się po kolejnej publikacji Sylwestra Wardęgi. Influencer przedstawił materiały, mające świadczyć o tym, że "Boxdel" zachowywał się niewłaściwie wobec nieletnich.
Po pewnym czasie sam zainteresowany tłumaczył się z ogromnej afery. Twierdził, że wszystko odbywało się w formie żartów. Pewne jednak było, że spotkają go poważne konsekwencje. Już wiadomo, jak w jego sprawie zareagowali włodarze Fame MMA.
- Z uwagi na zaistniałą sytuację nie widzimy możliwości dalszej współpracy z Michałem. Pozostali włodarze nie byli w stanie dojść do porozumienia dotyczącego sposobu przejęcia udziałów, które obecnie należą do Michała. W ocenie zarządu federacji mamy podstawy prawne do przymusowego umorzenia udziałów należących do Michała i takie procedury zostały uruchomione. W związku z powyższym zarząd podjął decyzję o zawieszeniu wypłaty jakiejkolwiek dywidendy do czasu zakończenia niezbędnych procedur - mówi Krzysztof Rozpara w "Super Expressie".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Po wybuchu afery "Pandora" Baron został już zawieszony przez pozostałych właścicieli Fame MMA. Z czasem go przywrócono, ale teraz Rozpara zapewnił, że decyzja jest ostateczna i nie będzie już dalszej współpracy. "Boxdel" tym samym nie będzie zarabiać na galach tej organizacji.
- Umorzenie udziałów wspólnika wbrew jego woli jest złożonym i czasochłonnym procesem. Do czasu jego zakończenia postanowiliśmy zamrozić dywidendy. Aktualne rozwiązanie ma charakter przejściowy. Naszym celem końcowym jest doprowadzenie do likwidacji udziałów Michała, ale zanim to nastąpi zapewniamy, że zyski generowane przez Fame nie będą wypłacane żadnemu ze wspólników - tłumaczy współwłaściciel.
Fame MMA nadal będzie działać na rynku. Już 4 października odbędzie się gala o podtytule "The Freak".