Od kilku miesięcy w świecie sportu znów zrobiło się głośno o Tomaszu Adamku. W 2024 roku "Góral" po sześcioletniej przerwie stoczył trzy walki bokserskie. Dwa razy wystąpił dla freak-fightowej organizacji Fame MMA, a na gali KSW Epic zmierzył się z Mamedem Chalidowem. Wszystkie te starcia kończył zwycięsko.
Adamek w rozmowach z mediami wielokrotnie podkreślał, że jest praktykującym katolikiem. Udowodnić postanowił to już w 2005 roku. 47-latek opowiedział portalowi niedziela.pl, że gdy gościł w programie Kuby Wojewódzkiego, zabrał ze sobą własnoręcznie uszyty wizerunek Ojca Pio. Przydomek ten przybrał włoski zakonnik Francesco Forgione (1887-1968), który w 2002 roku został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II.
- Chciałem pokazać Kubie, że jestem prawdziwym katolikiem. Sam nigdy nie chwaliłem się swoją wiarą, zawsze pytanie o nią wychodziło od dziennikarzy, bo wiedzieli, że Adamek jest wierzący. Ja i moja żona tak zostaliśmy wychowani. Ponieważ nie wszyscy w to wierzyli, więc przyniosłem do studia wyszywany przeze mnie obrazek religijny, który do dzisiaj się zachował - mówił.
- Postępując tak, nie miałem żadnych obaw, bo wiara zawsze się obroni. Nie mówię: tak, tak, modlę się, a robię swoje. Gdyby tak było, Kuba na pewno wyciągnąłby brudy z mojej przeszłości. Wtedy bym się ośmieszył. Idę przez życie zawsze z Bogiem, więc nikt na mnie nic nie ma - dodał.
Adamek w rozmowie z portalem niedziela.pl ocenił też, że przez wzgląd na swoją religijność był atakowany przez niektóre media. W jego opinii miały mu one zarzucać "pobożność na pokaz".