34 lata temu przeżył śmierć kliniczną. Cała Polska wstrzymała wtedy oddech

PAP / Teodor Walczak
PAP / Teodor Walczak

Jego sukcesy sportowe trudno zliczyć. Był wielokrotnym mistrzem świata i Europy. Podczas kariery nazywano go "Marszałkiem wodnym". Co robi dzisiaj ikona sportu motorowodnego?

W tym artykule dowiesz się o:

PAP/Zbigniew Staszyszyn
PAP/Zbigniew Staszyszyn

13 kwietnia 1942 roku urodził się najsłynniejszy polski motorowodniak i jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców - Waldemar Marszałek.

Sportowiec związany od 1959 roku z Polonią Warszawa (w 2005 roku został prezesem klubu ze stolicy) ma na swoim koncie sześć tytułów mistrza świata i cztery złote medale czempionatu Starego Kontynentu w sportach motorowodnych.

Pierwszy swój tytuł mistrza świata Marszałek zdobył w 1979 roku w Poznaniu - w klasie O-250 - mając 37 lat. Po raz ostatni sięgnął po złoty medal światowego czempionatu w 1993 roku w Chodzieży (w klasie O-350). Miał wówczas 51 lat.

Kibice pamiętają "Marszałka wodnego" nie tylko z sukcesów, ale też z licznych wypadków, które odniósł podczas swojej wieloletniej kariery sportowej. Łącznie było ich kilkadziesiąt, w tym kilka bardzo poważnych.[nextpage]

Najpoważniejszym wypadkiem Marszałka był ten podczas zawodów pod Berlinem na jeziorze Gatow w kwietniu 1982 roku. Przeżył wtedy śmierć kliniczną. Cała Polska wstrzymała wtedy oddech.

- Wiatr powiewał wówczas ostro. Byłem na czele stawki i w pewnym momencie łódka ze mną wystrzeliła do góry, a następnie wbiła się w taflę jeziora. Straciłem przytomność. Pływałem twarzą do wody - tak legendarny motorowodniak wspominał feralny dzień na łamach "Faktu".

Po wyjściu ze szpitala Marszałek nie powiedział jednak dość. Pasja i miłość do tego sportu okazały się silniejsze od głosu rozsądku.[nextpage]

PAP/CAF/Zbigniew Matuszewski
PAP/CAF/Zbigniew Matuszewski

W kolejnym sezonie po wypadku pod Berlinem Marszałek wywalczył tytuł mistrza świata (we włoskim Boretto). W mediach pojawiały się głosy, że ambitny sportowiec odnosi sukcesy z narażeniem własnego życia, ale on nic sobie z tego nie robił.

Starty na wodzie przypłacił licznym kontuzjami, m.in. uszkodzeniem płuca, przecięciem ścięgna w nodze, złamaniem kości udowej, urazem czaszki czy urwaniem pięty. Marszałek był jak kamikadze?[nextpage]

PAP/Teodor Walczak
PAP/Teodor Walczak

- Kamikadze to nigdy nie byłem. Nie chciałem się przecież zabić. Starałem się jeździć rozważnie, bo szkoda mi było sprzętu. Ale wszystkiego, co może spotkać człowieka przy prędkości ok. 200 km na godzinę, nie da się przewidzieć - przyznał w jednym z wywiadów.

Wszystko przez adrenalinę, która była dla niego jak narkotyk. - Nie zaprzeczę, lubiłem tę adrenalinę. Jak wsiadałem do łódki, to byłem wyprany z uczuć. Zapominałem o żonie, o synach - dodał legendarny polski sportowiec.[nextpage]

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

30 kwietnia 2007 roku - już po zakończeniu kariery - Marszałek otrzymał od życia kolejny cios. Na skutek ataku astmy, na którą cierpiał od dzieciństwa, zmarł jego syn Bernard. Urodzony w 1976 roku motorowodniak był mistrzem świata w klasie O-350.

- Bernard był nawet szybszy ode mnie. Ja bardzo długo czekałem na swój pierwszy sukces, a on po kilkumiesięcznych treningach zdobył w 1997 roku brązowy medal mistrzostw Europy w klasie O-250. W 2003 został mistrzem świata. Chorował na astmę... - przyznał w wywiadzie dla "Faktu".

Młodszy syn Marszałka, Bartłomiej (na zdjęciu) również zakochał się w wyścigach motorowodnych. - Zakochany jest w tym sporcie po uszy. I to do tego stopnia, że sprzedał mieszkanie, które mu kupiliśmy, aby mieć pieniądze na łódkę. Trochę go rozumiem, bo ja na swoją pasję zarabiałem m.in. jako taksówkarz - zdradził mediom.[nextpage]

PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP/Bartłomiej Zborowski

Dziś Marszałek jest radnym piątej kadencji rady Warszawy. W swojej karierze politycznej pracował w różnych komisjach m.in. Sportu, Rekreacji i Turystyki, Kultury i Promocji Miasta czy Ochrony Środowiska.

Łączy te funkcje z działalnością sportową. Ciągle jest bowiem związany ze swoją Polonią Warszawa. Legenda polskiego sportu pełni również funkcję menedżera i mechanika Bartłomieja Marszałka, który jest pierwszym Polakiem startującym w wyścigach wodnej F1.

"Marszałek wodny", który kończy w środę (13 kwietnia) 74 lata - jubilatowi składamy najlepsze życzenia - cieszy się dobrym zdrowiem. Denerwuje go tylko nadwaga, z którą walczy bezskutecznie od wielu lat. - Powinienem biegać, a nie łowić ryby, ale w pewnym stopniu przeszkodą jest krótsza o dwa centymetry lewa noga. To pozostałość po zdruzgotanym 30 lat temu biodrze - przyznał w rozmowie z mediami.

Opracował PB

Komentarze (1)
avatar
Marcus Marcusesk
14.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Waldemarze. Dziękuję za wzruszenia i emocje jakich mi Pan dostarczył.