Dwa razy wykryto u niego raka, walczył o życie. Teraz jest imponującym kulturystą

Facebook
Facebook

Stuart Pearce swoją młodość poświęcił na leczenie nowotworów. Przy okazji przeszedł kilka innych operacji. Lekarze nie dawali mu szans w sporcie, ale on zaskoczył wszystkich swoją metamorfozą.

W tym artykule dowiesz się o:

Kulturystyka to jeden z najtrudniejszych sportów, który wymaga od zawodników ogromnego poświęcenia. Zawodnicy muszą nie tylko spędzać dużo czasu na siłowni, ale i poddawać się ostrej diecie.

Dlaczego historia Chrisa Pearce'a jest wyjątkowa? Bo 32-letni kulturysta przeszedł niewiarygodną drogę, aby dojść do miejsca, w którym dzisiaj się znajduje.

Dwa wyroki śmierci

Pearce szybko zaczął treningi na siłowni. Miał szesnaście lat, kiedy wyciskanie ciężarów stało się jego pasją. Wtedy jednak pojawiły się problemy zdrowotne. W wieku osiemnastu lat dowiedział się, że ma nowotwór.

- To był łagodny nowotwór osłonek nerwowych w miednicy. Guz był naprawdę duży, o wielkości grejpfruta. Dużo czasu jednak minęło, zanim go wykryto. Nikt nie przypuszczał, że w tak młodym wieku mogę mieć raka - opowiada.

To jednak był początek koszmaru. Nowotwór był łagodny, a więc można było usunąć go operacyjnie. Kolejne prześwietlenie wykazało jednak jeszcze większy problem.

- Okazało się, że mam złośliwego raka w lewym płucu. Bardzo szybko zaczął rosnąć, a więc lekarze musieli wyciąć jeden płat. W międzyczasie przeszedłem wiele innych operacji. Na przykład miałem poważne problemy z jelitami - zdradza.

W 2012 roku Pearce miał już na koncie cztery poważne i trzy mniejsze operacje. W końcu jednak czuł się lepiej. To pozwoliło mu powrócić do swojego hobby. Zwykłe chodzenie na siłownię zamieniło się jednak w coś więcej.

- Po operacji płuc poszedłem na trening w siłowni dla kulturystów i tak zaczęła się miłość do tego sportu. Pomyślałem wtedy: nigdy nie będę największym facetem, nie chcę stosować środków chemicznych, ale dlaczego nie miałbym wchodzić na scenę, by pokazać młodym ludziom, że posiadanie blizn lub walka z rakiem nie są powodem do wstydu - wspomina.[nextpage]Pearce od razu wszedł w świat kulturystyki. Miał szczęście, bo trafił na dobrych ludzi. W siłowni, do której chodził, poznał dwóch trenerów, którzy mieli sukcesy w tym sporcie. Obaj zgodzili się pomóc mu za darmo.

Brytyjczyk od razu jednak obiecał sobie, że nie będzie używał żadnych środków chemicznych. Wszystko chciał osiągnąć ciężką pracą i zdrową dietą.

- Wiem, co robić na siłowni, a do tego mam rozsądną dietę, która pomogła mi trochę stracić na wadze i pozbyć się tkanki tłuszczowej. Zrobiłem to w naturalny sposób. Jest dużo ludzi, którzy biorą sterydy. W moim przypadku nie ma nawet takiej możliwości. Mam raka, a więc nie mogę faszerować swojego ciała chemią - przyznaje.

32-latek zaczął od siedmiu posiłków dziennie. Ziemniaki, mięso z kurczaka, kotlety mielone z indyka, brokuły, a do tego woda, nawet 7 litrów dziennie. Efekty takiej diety robią wrażenie. Zaczynał mając tkankę tłuszczową na poziomie 20%. Przed pierwszymi zawodami miał już zaledwie 7% tłuszczu w organizmie.

Trening także musi mieć odpowiednio ułożony. Liczne operacje, a także nowotwór wymagają od niego bardzo dużej uwagi.

- Istnieją pewne ćwiczenia, których nie mogę robić, jak np. martwy ciąg. Operacje sprawiły, że cały czas jest duże ryzyko kontuzji, a więc muszę być ostrożny. Kiedy czuję zmęczenie, od razu odpoczywam. Muszę uważać na płuca. Mimo to bardzo dobrze radzę sobie w bieganiu i jeździe na rowerze - wyjaśnia.

Kulturysta z Northamptonshire już ma na koncie pierwszy sukces. Chris Pearce wygrał zawody Pure Elite. Zdaje sobie jednak sprawę, że pewnych barier nie przeskoczy.

- Nie mam aspiracji, aby wygrać zawody Mr Olympia, ale fajnie będzie zobaczyć, jak daleko mogę zajść. Jeśli jednak mogę pomóc ludziom, którzy mają raka i chcą być w formie, to mi to w pełni wystarczy. Chcę być inspiracją dla innych. Udało mi się kilka razy oszukać śmierć i jestem szczęśliwy, że jestem tu, gdzie jestem - mówi.

Dla lekarzy Pearce jest cudem. Specjaliści - słysząc, że chce rozpocząć karierę kulturysty - pukali się w głowę.

- Nigdy nie będę idealny. Moje nogi zawsze będą trochę mniejsze. Powiedziano mi, że nigdy nie będę w stanie zbudować swoich mięśni z powodu tego, co przeszedł mój system odpornościowy. Zrobiłem sobie jednak niespodziankę - mówi dumny Chris.

32-letni Brytyjczyk nie może jednak powiedzieć, że wygrał z rakiem. Przez najbliższych pięć lat będzie pod obserwacją lekarzy. Po tym okresie będzie mógł spać spokojniej, ale nigdy nie ma gwarancji, że pewnego dnia nowotwór znowu nie zaatakuje.

ZOBACZ WIDEO Brazylijczyk strzelił gola "skorpionem"

Komentarze (0)