"Podczas sobotnich zmagań doszło do dwóch tragicznych wypadków, w których zginęło dwóch zawodników" - donosi "Daily Star".
Dwight Beare, który rywalizował w wyścigu sidecarów (motocykli z wózkami bocznymi), miał kraksę w okolicach miejscowości Rhencullen. Australijczyk zmarł na miejscu, a jego partner trafił do szpitala ze złamaną kostką. Beare jeździł w Isle of Man od 2014 roku.
Sad news - Australian sidecar racer Dwight Beare dies in crash at Isle of Man https://t.co/ZcP3411zQq pic.twitter.com/DUPk4z8SHm
— SMH Sport (@SMHsport) June 4, 2016
Kolejną ofiarą jest motocyklista Paul Shoesmith. 50-letni Brytyjczyk wypadł trasy podczas sesji treningowej superbike'ów w okolicach Sulby Straight. W wyścigach na wyspie Mann brał udział od 2005 roku, a jego najlepszym wynikiem było 15. miejsce w 2011.
Paul Shoesmith, 50, from Poynton #Lancashire has died after crashing in practice at the Isle of Man TT #HeartNews pic.twitter.com/p3doBlYrfq
— North West News (@HeartNWNews) June 5, 2016
Mimo tragicznych zdarzeń rywalizacja trwa nadal.
Wyścig Isle of Man TT rozgrywany jest od 1907 roku. Był czas, że zaliczano go do motocyklowych mistrzostw świata FIM, ale został wykreślony w związku z licznymi protestami na brak odpowiednich zabezpieczeń.
Podczas rywalizacji na wyspie Mann zawodnicy igrają z życiem. Na start w tej imprezie decydują się tylko ci najodważniejsi, bo jazda ze średnią prędkością ponad 200 km/h po wąskich ulicach, ciasnych zakrętach, w otoczeniu drzew, murów z granitu, latarni i domów to nie są przelewki.
W sumie wyścig pochłonął życie prawie 250 kierowców. A najtragiczniejszy był rok 1970, gdy podczas jednej imprezy zginęło aż sześciu sportowców.
Opracował PS
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Szarapowa zamieni tenis na futbol? Zdziwisz się, jak wiele potrafi!