Informację na temat śmierci Stephena Keshiego podała nigeryjska federacja piłkarska. Doszło do zatrzymania akcji serca u 54-letniego trenera. Dramat rozegrał się w środę nad ranem w mieście Benin, gdzie przebywał Nigeryjczyk.
Przyjaciele Keshiego są w szoku. Szkoleniowiec planował jeszcze tego samego dnia wylot do Stanów Zjednoczonych, gdzie od dłuższego czasu mieszkał. Był w dobrej formie fizycznej i nigdy nie skarżył się na problemy z sercem.
Terrible news—Legendary former Nigeria player and coach Stephen Keshi has died of a cardiac arrest aged 54 #RIPKeshi pic.twitter.com/11jCwQmWZJ
— Bleacher Report UK (@br_uk) 8 czerwca 2016
Wielki dramat przeżywa czwórka dzieci legendy afrykańskiego futbolu. W grudniu 2015 straciły matkę, a kilka miesięcy później odszedł ojciec.
Keshi jako piłkarz zrobił wielką karierę. W reprezentacji Nigerii rozegrał sześćdziesiąt spotkań. Grał m.in. Anderlechcie Bruksela i RC Strasbourg. Koledzy mówili na niego "Big Boss", bo zawsze wyróżniał się cechami przywódczymi.
Pracę trenera zaczynał jako selekcjoner Togo, a potem Mali. Największy sukces osiągnął jednak z Nigeryjczykami, których prowadził przez cztery lata. W 2013 roku sięgnął z rodakami po Puchar Narodów Afryki i został drugim człowiekiem w historii, który wygrał te zawody jako zawodnik i trener.
Opracował CYK
ZOBACZ WIDEO gwiazdor reprezentacji Belgii zmienił fryzurę