Władze Bayernu chcą zamknąć największy polski serwis o niemieckim klubie

PAP/EPA / PAP/EPA/ANDREAS GEBERT / PAP/EPA/ANDREAS GEBERT
PAP/EPA / PAP/EPA/ANDREAS GEBERT / PAP/EPA/ANDREAS GEBERT

Działalność nieoficjalnej polskiej strony kibiców Bayernu Monachium nie podoba się Niemcom. Stawiają warunki nie do spełnienia.

W tym artykule dowiesz się o:

- Prawnicy zmusili nas do zamknięcia serwisu. NIE BĘDZIE w Polsce żadnego niezależnego serwisu o Bayernie. Przykro trochę po tylu latach - poinformował na Twitterze Michał Jeziorny, jeden z twórców największej polskiej strony internetowej o klubie z Monachium.

Domena dieroten.pl, poprzednio bayern.munchen.pl i fcbm.pl, jeszcze funkcjonuje, ale Bayern Monachium poprzez swoich prawników stawia warunki, które są prawdopodobnie niemożliwe do spełnienia.

Niemcy zarzucają popularnemu w Polsce serwisowi, że - w ich opinii - łamie prawo, nielegalnie używając do celów zarobkowych znaków towarowych Bayernu (m.in. logotypów czy nazwy klubu).

- Zaprzestać czerpania korzyści finansowej z prowadzenia takiej strony, nawet jeśli zyski w całości przeznaczane są na utrzymanie serwisu - to jedno z głównych żądań prawników mistrza Bundesligi.

Nie ma więc zgody włodarzy Bayernu na reklamy, programy partnerskie, a nawet wpłaty od samych kibiców, którzy chcieliby wspomóc finansowo działalność fanowskiej strony.

Próba ingerencji w serwis tworzony od wielu lat przez pasjonatów musi zastanawiać. Bayern zdaje się nie zauważać, że strona chętnie odwiedzana przez tysiące kibiców jest świetną reklamą dla samego klubu z Bawarii.

- Setki, tysiące godzin poświęcone na budowę tej witryny mogą pójść na marne. Czy my w jakikolwiek sposób działamy na ich niekorzyść? To wszystko smutne, ale i prawdziwe. Miłość do klubu pozostanie, ale czy tak się robi z ludźmi, którzy oddali swoje serca i pomagali rozpowszechniać na całą Polskę to czym jest Bayern? - cytuje Gabriela Stacha, współpracownika serwisu, strona zzapolowy.com.

Opracował PB

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Mourinho zastraszał piłkarza? "Za takie coś grożą 3 lata"

Źródło artykułu: