Julia Stiepanowa przebywa w Stanach Zjednoczonych, ale nawet tam nie ma spokoju. Niedawno musiała zmienić miejsce zamieszkania. Jak powiedziała na wideokonferencji z dziennikarzami, ktoś włamał się na jej konto w systemie ADAMS (Antydopingowy System Administrowania i Zarządzania - dzięki niemu członkowie komisji mogą w każdej chwili sprawdzić, gdzie jest dany sportowiec i poddać go testom antydopingowym).
- Jeśli ktoś włamuje się na konto ADAMS, to tylko po to, żeby sprawdzić dokładne miejsce pobytu jego właściciela. Dlatego zdecydowaliśmy, że będzie bezpieczniej, jeśli przeniesiemy się w inne miejsce - powiedziała 30-latka.
Stiepanowa nie ukrywa, że boi się o swoje zdrowie i życie.
- Jeśli w najbliższych miesiącach stanie się nam coś złego, to nie będzie w tym żadnego przypadku - przyznała.
Lekkoatletka nie przyjęła od MKOl-u zaproszenia na igrzyska do Rio w roli gościa honorowego. Cieszy się, że tak postąpiła.
- Gdy oglądam igrzyska i czytam, co się tam teraz dzieje, cieszę się, że nie pojechałam. Jeśli ktoś chciałby nas skrzywdzić, w Rio mógłby to zrobić bez najmniejszego problemu - stwierdziła rosyjska specjalistka od biegu na 800 m.
Zeznania Stiepanowej oraz jej męża Witalija, byłego pracownika Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA), pomogły w zdemaskowaniu zorganizowanego na wielką skalę procederu dopingowego w Rosji i wykluczeniu ponad 100 sportowców z tego kraju z udziału w IO.
Czytaj także: To ona ujawniła aferę dopingową w Rosji. Teraz boi się wracać do ojczyzny
Opracował PS
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: cios w głowę. Chuligan uderzył bramkarza podczas meczu