W przeddzień meczu Kazachstan - Polska, o punkty eliminacji MŚ 2018, Artur Boruc niespodziewanie wywołał burzę w sieci. Wszystko zaczęło się od zdjęcia, o którym już informowaliśmy.
Palmy i przepych. Boruc wrzuca zdjęcie z hotelu w Astanie i... cytuje Borata
Bramkarz reprezentacji Polski zrobił selfie w holu hotelu Rixos President Astana. W tle widać było palmy. - "Jest miło" jak mówił Borat - napisał Boruc, nawiązując do powiedzenia znanego satyryka Borata Sagdijewa.
Tyle że żart Boruca szybko obrócił się przeciwko niemu. Film "Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" (wszedł na ekrany w 2006 r.) nie spodobał się władzom Kazachstanu. Twierdziły, że znieważa mieszkańców tego kraju.
Dlatego przy zdjęciu Boruca zaczęły pojawiać się obraźliwe komentarze. Jeden z kazachskich internautów wręcz nawoływał rodaków do takich wpisów.
Podopieczny Adama Nawałki zreflektował się i usunął post. To jednak nie zakończyło sprawy. Boruc wrzucił bowiem na Instagram inną fotografię, na której widzimy go szykującego się do snu.
- Prawie w łóżku - podpisał zdjęcie, dodając kilka hashtagów, m.in. #nojoke, czyli #tonieżart.
Internauci z Kazachstanu nie dawali za wygraną. Jeden z nich zwrócił się do Boruca. - Borat to zły żart dla Kazachstanu. Uważaj na słowa! Nie ma w tym poczucia humoru. Na przyszłość, naucz się albo przeczytaj informacje o kraju, do którego jedziesz. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Powodzenia! - napisał jeden z miejscowych internautów.
Gdy obok drugiego zdjęcia pojawiła się cała lawina hejtu, Boruc zareagował. Odpisał wspomnianemu wyżej kibicowi.
- Zajmij się prawdziwym życiem. Wciąż uważam, że to był dobry żart. Usunąłem go, bo nie wiedziałem, że to was tak bardzo obrazi. Jeśli nie wiesz, jestem z Polski, a on (Borat - przyp. red.) nabijał się także z Polaków, jeśli oglądałeś ten film - ripostował Boruc.
Wpis zakończył angielskim wulgaryzmem na literę "f". Za moment dodał jeszcze jeden komentarz: "Nie ma to jak dyplomacja".
Opracował MF
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nietypowy problem piłkarzy mistrza Anglii. Z samochodami