Najwyższy koszykarz NBA ostrzegał świat przed Osamą Bin Ladenem. Nikt go nie słuchał

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk

W kolejnym sezonie Sudańczyk wrócił do Warriors, po czym 22 listopada 1994 roku poważna kontuzja kolana zakończyła jego przygodę z NBA. Średnia bloków w karierze Bola wynosi 3,3 (w historii ligi wyprzedza go tylko jedynie Mark Eaton - 3,5 "czapy" na mecz). Karierę w NBA zamknął liczbą 2086 bloków i 1599 zdobytych punktów, jest jedynym koszykarzem w historii ligi, który zanotował więcej bloków niż punktów. Po wyleczeniu urazu chciał jeszcze grać, ale w NBA nikt go już nie chciał. Występował w CBA, we Włoszech i Katarze. Wszędzie, gdzie tylko mógłby trochę zarobić.

Ostrzegał przed Osamą bin Ladenem

W NBA na jego konto wpłynęło w sumie niecałe 6 mln dolarów. Wielkie pieniądze jak na kogoś, kto trafił do ligi z biednej wioski w Afryce, ale wkrótce wyszło na jaw, że zawodnik nie ma nawet centa. Nie tylko źle zainwestował, dzięki pomocy nowych "przyjaciół" i doradców w USA, ale też utrzymywał ogromną rodzinę w Sudanie. Część zarobków przekazał też na pomoc humanitarną dla swojego kraju. Miał plan, by w ojczyźnie wybudować 41 nowych szkół (na cześć 41. prezydenta USA, George H. W. Busha). Skończyło się na jednej.

Bez pieniędzy było mu trudniej wspierać swój kraj, więc robił cokolwiek, byle tylko dorobić. Stoczył pokazowy pojedynek bokserski, był dżokejem, wystąpił w meczu hokejowym (choć nigdy w życiu nie miał łyżew na nogach). Był obwożony jako atrakcja, jednak uznawał, że skoro w ten sposób może pomóc Sudanowi, przyjmował coraz dziwniejsze propozycje.

W tym czasie w Sudanie trwała wojna domowa, z przerwami od 1955 roku. Zawodnik NBA starał się informować amerykańską opinię o wydarzeniach w swoim kraju, przeznaczał pieniądze na budowę szpitali i dla rebeliantów ze swojego plemienia. Rząd zaproponował mu stanowisko ministra, ale pod jednym warunkiem - miał przejść na islam.

Bol, chrześcijanin, odmówił. Wtedy oferta została cofnięta, a koszykarz dowiedział się, że będzie miał problemy z opuszczeniem kraju oraz został oskarżony o wspieranie sił antyrządowych. Przebywał w areszcie domowym, który mógł opuścić pod warunkiem, że wróci z zagranicy z dużą sumą pieniędzy.
Manute Bol na proteście przeciwko wojnie domowej w Sudanie (fot. Getty Images) Manute Bol na proteście przeciwko wojnie domowej w Sudanie (fot. Getty Images)
W pomoc Bolowi zaangażowali się amerykańscy politycy. Dostał status uchodźcy i udało mu się zebrać pieniądze na bilety lotnicze do Kairu, gdzie założył szkółkę koszykarską. To tam pierwsze kroki stawiał Luol Deng, znany koszykarz NBA.

Jednym z jego z najbliższych przyjaciół został Charles Barkley, słynny skrzydłowy a NBA. Bronił Bola, który uważany był za niezdarę po przyjściu do ligi. - To mądry chłopak, dużo czyta, zna arabski. Gdyby takich jak Manute było więcej, świat byłby z pewnością lepszy - mówił Barkley.

Sudańczyk m.in. ostrzegał USA, kiedy Sudan udzielił azylu Osamie bin Ladenowi. Mówił, że wpływu bogatego Saudyjczyka rosną, a islamizacja źle się skończy. Bol opowiadał jednak, że nie traktowano jego ostrzeżeń poważnie.

W 2002 roku sudański środkowy wrócił do USA i zamieszkał w Connecticut. Dwa lata później brał udział w poważnym wypadku samochodowym w Colchester. Wsiadł do taksówki, którą prowadził nietrzeźwy kierowca.

Bol zapadł w śpiączkę, spędził w szpitalu trzy miesiące. Nie miał ubezpieczenia, a leczenie - między innymi złamania w okolicach karku - pochłonęło resztę oszczędności. Do tego doszły wcześniejsze urazy jak reumatyzm w obu kolanach.

Zmarł 19 czerwca 2010 roku, miał niecałe 48 lat. Powodem śmierci była niewydolność nerek i powikłania po zespole Stevensa-Johnsona (uciążliwa choroba skórna, prawdopodobnie o podłożu immunologicznym, zagrażająca życiu).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: o włos od tragedii na zawodach lotniczych! Pilot cudem uszedł z życiem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×