- Przyszłam na świat jako wojowniczka. Byłam wcześniakiem, urodziłam się w lutym 1975 r., dwa miesiące przed terminem. Nie miałam włosów i paznokci. Ważyłam 4 funty i 11 uncji (nieco ponad 2 kg - przyp. red.). Byłam tak drobna i krucha, że mój ojciec mógł trzymać mnie w dłoni - tak zaczyna się "spowiedź" Malindy Diffee, zawodniczki mieszanych sztuk walki, która kilka dni temu była bohaterką "This is Life" - programu telewizji CNN prowadzonego przez Lisę Ling.
"Kobiety, które walczą" - to tytuł odcinka o samotnej matce z Queensbury (stan Nowy Jork) wychowującej dwójkę - obecnie już dorosłych - dzieci. Diffee starała się w nim wyjaśnić, dlaczego kobiety garną się do MMA, pokazać piękno uważanej za brutalną dyscyplinę i udowodnić, że sport można pogodzić z wieloma innymi codziennymi obowiązkami.
Doświadczyła przemocy w związku
- Dorastałam jako jedno z ośmiorga rodzeństwa. Nasza rodzina nie miała dużo pieniędzy, ale mieliśmy za to mnóstwo miłości. Wychowywałam się w kochającym domu - wspomina Diffee. - Po "trzydziestce" znalazłam się w toksycznym związku, w którym doświadczyłam przemocy. To był najtrudniejszy okres w moim życiu. To postępowało, pogarszało się - dodaje.
Bohaterka programu CNN twierdzi, że zawsze była zahartowana, ale uświadomiła to sobie dopiero wtedy, gdy zaczęła trenować sztuki walki. Kilka lat temu w lokalnej sali gimnastycznej odbywały się lekcje samoobrony i kickboxingu. Poszła i po jednym treningu połknęła haczyk.
Zobacz fragment programu "This Is Life". Jego bohaterka "zmierzyła się" z autorką - Lisą Ling z CNN.
- Kickboxing szybko stał się dla mnie odprężeniem, uzdrowieniem i terapią. To były dwa dni w tygodniu, w których mogłam odreagować. Nie musiałam być taką kruchą, cichą dziewczyną. Mogłam być silna, twarda i się bronić. Mając nieco ponad 150 cm wzrostu i ważąc ok. 50 kg jestem wciąż bardzo mała, ale teraz wiem, że jestem mocna zarówno fizycznie, jak i duchowo. Zaczęłam czuć i widzieć zmianę w sobie, w środku i na zewnątrz. Znalazłam odwagę, by zakończyć niezdrowy związek i prowadzić szczęśliwe, zdrowe życie bez strachu o siebie i moje dzieci. One są moim całym światem i wielką częścią mojej codziennej motywacji - kontynuuje Diffee.
MMA jest brutalne? "To nieporozumienie"
Kickboxing ją wciągnął, ale wkrótce pojawiła się inna ciekawa propozycja. W 2012 r. trenerzy zaczęli zachęcać ją do spróbowania sił w MMA. - Masz w sobie ogień, jesteś wojowniczką. Powinnaś walczyć w klatce - mówili. Spróbowała. Najpierw dołożyła treningi bokserskie pod okiem Tony'ego Keougha, później także jiu-jitsu z Jayem Inglestonem. W klubie nie było żadnej kobiety, więc sparingi toczyła z mężczyznami, znacznie cięższymi od niej.
Wiedziała, na co się pisze. Słyszała opinie o tym, jak brutalne jest MMA. Teraz tylko się uśmiecha. - Największym nieporozumieniem jest to, że MMA polega na brutalności. Życzyłabym sobie, żeby ludzie dostrzegli to, co widzą sami zawodnicy. Szacunek jest częścią tego, co robimy. Gdy trenuję, to nie trenuję po to, by zrobić komuś krzywdę. Trenuję, by być najsilniejszą jak mogę - wyjaśnia.
41-latka z Queensbury twierdzi, że dzięki MMA z treningu na trening jej siła i pewność siebie rosły. - Wiedziałam, że mogę przyjąć kopniaka albo cios, a potem się podnieść i oddać. Mój cel to nigdy się nie poddawać. Osiągnęłam go - dodaje. Trenerów i kolegów z klubu traktuje jak rodzinę. Twierdzi, że w żadnym innym sporcie, którego próbowała, nie doświadczyła takiej więzi i szacunku.
NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ, DLACZEGO DIFEE MA PROBLEM ZE ZNALEZIENIEM RYWALKI I JAKI BIZNES PROWADZI
[nextpage]Diffee wybrano na bohaterkę programu CNN, choć nie jest postacią z najwyższej półki kobiecego MMA. Nie walczy zawodowo, lecz amatorsko. Stoczyła trzy pojedynki w federacji Cage War Champion. Tylko trzy, bo jak twierdzi, w amatorskim MMA ma kłopoty ze znalezieniem przeciwniczek. - Ciężko mi, jako kobiecie, w dodatku drobnej, znaleźć rywalkę. Toczę walkę o to, by... dostać walkę - mówiła w jednym z wywiadów z 2015 r. Zdarzało się, że zmieniano jej przeciwniczkę krótko przed galą albo odwoływano pojedynek.
Pierwsza wygrana i od razu pas
"The Diva", bo taki jest jej pseudonim w klatce, debiutowała we wrześniu 2014 r., ulegając - decyzją sędziów - Carze Murphy. W drugiej walce została poddana przez Marcię Gates. Mimo to nie zrażała się. Tak opisywała swój plan treningowy. - Mój typowy tydzień to 2-3 treningi w tygodniu, po 2-3 godziny każdy. Trening cardio, boks, sparingi, jiu-jistu. Gdy mam zakontraktowaną walkę, zaczynam trenować po 5-6 dni w tygodniu - wyjaśniała Amerykanka, której ulubionymi postaciami w MMA są: Ronda Rousey, Miesha Tate i Anderson Silva.
- Moim celem i marzeniem jest zdobyć jakiś pas - mówiła półtora roku temu. Zwycięstwem w MMA mogła się cieszyć 26 września 2015 r., gdy była górą w pojedynku z Carą Stroną. W drugiej rundzie osiągnęła przewagę, do kolejnej opadająca z sił rywalka już nie wyszła. W ten sposób spełniło się marzenie Malindy o zdobyciu tytułu. Premierowe zwycięstwo dało jej bowiem pas mistrzyni amatorskiej federacji Cage War Champion. W hierarchii tego sportu rzecz jasna niewiele znaczący, ale dla Diffee posiada dużą wartość.
Zobacz zwycięską walkę Malindy Diffee
- Jestem bardzo dumna, że jestem wojowniczką MMA. Jako kobieta byłam ignorowana, krytykowana i oceniana przez ludzi. Dla mężczyzny być wojownikiem było w porządku, ale dla mnie, jako kobiety, już nie. Walczę, by pokazać innym kobietom i młodym dziewczynom, w tym mojej 18-letniej córce, że można być kobietą i być silną - podkreśla w programie "This Is Life".
W innym z wywiadów dodała: - Moja rada do dziewczyn zainteresowanych MMA - róbcie to! Nie martwcie się, co inni pomyślą. Jeśli masz taką pasję, spróbuj. Jestem teraz inną osobą niż byłam kilka lat temu. Silniejszą, zdrowszą, po prostu lepszą. Zawdzięczam to sportowi i trenerom.
Kilka słów do mężczyzn
Silną Diffee musi być także w życiu codziennym. Nie jest to łatwe zadanie, bo obowiązków ma mnóstwo. 41-latka prowadzi własny interes. Jest właścicielką i szefową przedszkola oraz świetlicy. - Nie mam za wiele wolnego czasu. Jestem samotną matką, przedsiębiorcą w dzień i zawodniczką wieczorami. Gdy już mam wolny czas, spędzam go z dziećmi i ich znajomymi. Lubię także pisać i śpiewać, lubię wszystko, co jest związane z muzyką i sztuką. Chciałabym kiedyś nagrać piosenkę - podkreśla.
MMA nie jest jedyną dyscypliną sportu, którą uprawia. Ostatnio "posmakowała" zawodów fitness, o czym możecie się przekonać na poniższym zdjęciu.
Oprócz 18-letniej córki Briany zawodniczka z Queensbury ma także 21-letniego syna, Dereka. Jak on zapatruje się na pasję matki? Diffee, zanim odpowiedziała na to pytanie, skierowała kilka słów do mężczyzn.
- Mam nadzieję, że widząc panie walczące w MMA, będą szanować wszystkie kobiety. Nie będą je traktować jako coś, co możesz kontrolować, czym możesz poniewierać, czemu możesz grozić albo próbować zastraszyć. Wiem, że mojemu synowi nie muszę tego mówić. Jest porządnym młodym mężczyzną, który traktuje wszystkie kobiety z szacunkiem. Co myśli o matce? Że jest twardzielką. A ja jestem z tego całkiem dumna - kończy 41-letnia zawodniczka.