Mieszane reakcje wywołała informacja, która kilka dni temu obiegła polskie media. Przypomniał o sobie Marcin Najman, który wyzwał na pojedynek Mariusza Pudzianowskiego. "El Testosteron" chce rewanżu z dawnym rywalem, ale w formule K-1, w której niedawno zdobył mistrzostwo Europy.
Za nami już konferencja prasowa, na której Najman szerzej skomentował swój pomysł. 37-latek jest przekonany, że w rewanżu to on wygra. Zdradził nawet, że już ma plan na walkę.
- Po bardzo dobrym czasie w moim sportowym życiu oraz fatalnym okresie, gdy wszyscy już mnie skreślili, ostatecznie wróciłem i wygrałem cztery pojedynki, wszystkie przed czasem. Stać mnie i tym razem na wygraną. (...) To żadna tajemnica, jaką będę miał taktykę. Ruszę na ciebie od razu i szybko dotrę z pięściami do twojej głowy. Tym razem nie dam się niczym zaskoczyć tak jak w 2009 roku, gdy załatwiłeś mnie potężnymi low kickami, których się całkowicie nie spodziewałem - mówił "El Testosteron" na konferencji.
Najman jest przekonany, że jego rewanż z gwiazdorem KSW ma większy sens niż grudniowe starcie Pudzianowskiego z Pawłem "Popkiem" Rakiem.
- Co Mariusz ma do stracenia? Przecież nie może tłumaczyć, że to dla niego nieodpowiednie rozwiązanie, skoro zdecydował się na rywalizację z Popkiem. Popek, jak zdążyłem zauważyć, oglądając jego filmy z "treningów", dostaje zadyszki już po zawiązaniu sznurowadeł, a jeszcze przed wejściem na matę. Pudzianowski wygra tę walkę jak zechce - w 2 lub 3 sekundzie albo i na całym dystansie. Choć nie, tak raczej się nie stanie. Popek nie wytrzyma przecież tak długiego czasu w klatce.
Kiedy i gdzie miałaby się odbyć walka Pudzianowskiego i Najmana? Tego na razie nikt nie wie. Najpierw odpowiedzieć musi Pudzian, który do tej pory nie skomentował całej sprawy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była łysina, jest czupryna. Slaven Bilić przeszczepił włosy?