W ringu prawie zabił rywala. Ten zapaśnik był najbogatszym polskim sportowcem

W naszym kraju o nim nie pamiętają. Szkoda, bo to jeden z najwybitniejszych sportowców w historii Polski. Był wielką postacią w zapasach i dorobił się milionów. Poznajcie Stanisława Cyganiewicza.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Facebook

Jego życie i kariera sportowa to idealny materiał na scenariusz filmowy. Nie są to słowa na wyrost, bo taki film rzeczywiście powstał. Pod koniec lat 70. Filip Bajon nakręcił "Arię dla atlety". Opowieść o losach Władysława Góralewicza została zainspirowana biografią Stanisława Cyganiewicza.

"Zbyszko", bo tak na niego wszyscy mówili, był gwiazdą XX-lecia międzywojennego. Cyganiewicz rozsławiał Polskę na całym świecie.

Wszystko zaczęło się w cyrku

Od najmłodszych lat był bardzo silny. Ojciec Cyganiewicza był rolnikiem, a więc ciężkiej pracy w gospodarstwie nigdy nie brakowało. Młody Stanisław uwielbiał wysiłek fizyczny i często po pracy aplikował sobie dodatkowe treningi.

Wolny czas poświęcał rozwijaniu swoich mięśni. Do tego stosował sprężyny, hantle czy kulolaski. Dużo też biegał, uprawiał gimnastykę, a od wiosny do jesieni pływał.

Efektem tego było świetnie wyrzeźbione ciało. Mierzył 175 centymetrów i ważył 110 kilogramów. Można zatem sobie wyobrazić, jak dobrze musiał wyglądać.

Cyganiewicz radził sobie też w szkole, zdał maturę. To z jednej ze szkolnych lektur wziął się jego przydomek. "Zbyszko" pochodzi od Zbyszka z Bogdańca, jednego z głównych bohaterów "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza. Stanisław był zauroczony jego odwagą i siłą. Założył sobie, że będzie taki sam jak on.

Koledzy ze wsi wiedzieli, że nie warto z nim zadzierać. Młody "Zbyszko" bez problemów każdego rozkładał na łopatki. Czasami jednak znaleźli się odważni śmiałkowie. Słynna jest historia, gdy pewnego razu otoczyło go czterech chuliganów. Na nastolatku nie zrobiło to wrażenia - wszystkich wyrzucił za wysoki płot. To pokazywało, jak wielka siła drzemie w jego ciele.

Kariera zapaśnika zaczęła się jednak od przypadku. Do Stanisławowa przyjechał cyrk, którego jedną z gwiazd był Adolf Specht. Austriak uchodził za niesamowitego siłacza, bo w trakcie pokazów łamał podkowy i rozrywał łańcuchy. Od mieszkańców usłyszał, że w okolicy jest młody mężczyzna o równie dużej sile. Specht uznał, że to bujdy i postanowił publicznie ośmieszyć lokalnego bohatera. Zaprosił Cyganiewicza do cyrku i obiecał mu dziesięć koron, jeżeli wytrzyma z nim dziesięć minut walki.

"Zbyszko" osiągnął cel bez najmniejszych problemów. Austriacki siłacz jednak złożył kolejną propozycję. Zaoferował dziesięć koron za wytrzymanie kwadransa w ringu i znowu się przeliczył. Wiedząc, że jego reputacja jest zagrożona, zagrał va banque. Specht dawał tysiąc koron, jeśli młody Polak z nim wygra. Cyganiewicz szybko się z nim rozprawił, a gdy poszedł do dyrektora cyrku po wypłatę, ten wpadł w furię i wygonił nastolatka.

Cyganiewicz pieniędzy nie zarobił, ale zyskał sławę, która całkowicie odmieniła jego życie. Chłopiec ze wsi po zdaniu matury wyjechał do Krakowa, gdzie zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wyższej szkoły nie ukończył, bo trafił pod skrzydła legendy zapasów Władysława "Pytlasa" Pytlasińskiego. To on zrobił z Cyganiewicza zapaśnika z prawdziwego zdarzenia, który niedługo potem siał postrach na całym świecie.

Podczas walki prawie zabił człowieka

Cyganiewicz ze swoim trenerem ruszyli w tournee po Europie. Początkowo "Zbyszko" walczył w cyrkach, gdzie na jego walki przychodziły tłumy. Nie bez powodu, bo Polak nie patyczkował się z rywalami. Raz niewiele brakowało, a przypadkowo zabiłby człowieka. Dramat rozegrał się w Berlinie, gdzie zmierzył się Omarem de Bouillonem.

NA DRUGIEJ STRONIE - MIĘDZY INNYMI - PRZECZYTASZ, JAK PRAWIE ZOSTAŁ ZABÓJCĄ, ILE ZAROBIŁ NA ZAPASACH I DLACZEGO NIE DOSZŁO DO JEGO OSTATNIEJ WALKI

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×