Badania antydopingowe wykazały w organizmie Therese Johaug śladowe ilości clostebolu. Środek ten znajduje się na liście zakazanych i dlatego norweska biegaczka została zawieszona. Na razie tymczasowo, a ostateczny werdykt w jej sprawie dopiero poznamy.
Wpadka wielokrotnej mistrzyni świata sprawiła, że w kadrze norweskich biegaczek zapanował wielki niepokój. Niektóre, jak Heidi Weng, wpadły w paranoję. Norweżka przyznała, że obawia się, że ktoś będzie chciał ją wrobić.
- Wyrzucam otwarte butelki, nawet jeżeli są do połowy pełne. Ktoś przecież może ją zanieczyścić. Teraz jestem bardziej świadoma istniejącego zagrożenia. Nigdy nie wiesz, kiedy trafisz na kogoś, kto chce cię zniszczyć - mówi w rozmowie z portalem Vg.no.
Powyższe słowa potwierdził szkoleniowiec Roar Hjelmeset, którego nie dziwi, że po wpadce Johaug jego podopieczne stały się bardziej uważne.
- Trudno znaleźć bardziej czujnego sportowca niż Heidi Weng. W kwestii swojego ciała na wszystko zwraca dużą uwagę - mówi.
Norweska biegaczka, która jest bliską przyjaciółką Johaug, przyznaje, że wspiera ją w trudnych chwilach.
- Dzwonimy i wysyłamy do siebie wiadomości. Od dawna się przyjaźnimy i musimy o siebie dbać - dodaje Weng.
Puchar Świata rozpocznie się 26 listopada w fińskim Kuusamo. W zawodach na pewno nie wystartuje Johaug, która czeka na ostateczną decyzję w kwestii dyskwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Balotelli odżył. Wróci do wielkiej piłki?