Kilka tygodni temu zawrzało w świecie biegów narciarskich, gdy ujawniono wyniki testów antydopingowych Therese Johaug. Norweżka miała w organizmie śladowe ilości sterydu anabolicznego clostebolu. Na razie została zawieszona przez krajową federację do 18 grudnia br., z tego powodu opuści początek sezonu w Pucharze Świata.
Od początku aferze uważnie przygląda się Justyna Kowalczyk. Polska biegaczka od lat protestowała przeciwko praktykom stosowanym przez Norwegów (podawanie leków na astmę sportowcom, nawet tym zdrowym).
- Moje zdanie na temat astmy jest znane od lat. Pewnie, że mam satysfakcję, że teraz wszyscy o tym mówią. My zaczęliśmy mówić już blisko siedem lat temu - przyznaje Kowalczyk w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem z portalu sport.pl.
Przypadek Johaug jest nieco inny. Norweżka tłumaczyła, że clostebol znalazł się w jej organizmie po zastosowaniu maści na oparzenia słoneczne. Polka do tej pory nie wypowiadała się oficjalnie na temat wpadki Johaug. Robiła to "między wierszami", na portalach społecznościowych, w dość uszczypliwy sposób (m.in. zamieściła zdjęcie wspomnianej maści, na której widniał duży napis "doping").
Teraz jednak Kowalczyk zabrała wreszcie głos w sprawie jednej z największych rywalek. Z jej słów wynika, że bardzo interesują ją dalsze losy Norweżki.
- Decyzję podejmą ludzie, którzy się na tym znają dużo lepiej niż ja. Czekam na ich werdykt. I jestem go bardzo ciekawa. Cały świat narciarski tym żyje, każdy ma swoje zdanie, pomysły, domysły. Ja też - podkreśla dwukrotna mistrzyni olimpijska.
Puchar Świata rozpocznie się 26 listopada w fińskim Kuusamo. Biegaczki na początek zmierzą się w sprincie stylem klasycznym, a dzień później pobiegną 10 kilometrów, również klasykiem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: żeńska odmiana Messiego. Tak strzela gwiazda Barcy
Twój przypadek dawno zdiagnozowano, tu już niepotrzebna żadna ankieta...
...a zablokowałem cię dla ochrony przed wirusem.