Diego Maradona opłakuje śmierć Fidela Castro. "Zmarł mój wielki przyjaciel"

PAP/EPA
PAP/EPA

Jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii futbolu nie ukrywał swojej słabości do kubańskiego dyktatora. "Kiedy Argentyna zamykała przede mną drzwi, on przyjął na Kubie, jak ojciec" - wspomina.

W tym artykule dowiesz się o:

Śmierć Fidela Castro odbija się szerokim echem na całym świecie. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków na świecie odszedł w wieku 90 lat. Część obserwatorów nie ukrywa ulgi, którą przyniosła ta informacja. "Jest szansa, że Kuba w końcu uwolni się z pęt niewolnictwa" - piszą.

Inni twierdzą, że Castro był wielkim człowiekiem. Do tego grona należy Diego Maradona. Argentyński piłkarz zamieścił na Facebooku wzruszający wpis, w którym nazywa kubańskiego przywódcę "przyjacielem", "ojcem", "jedynym", "wyjątkowym", "mądrzejszym od innych", itp. Zwrócił również uwagę na kilka - jego zdaniem - ważnych informacji. Napisał:

- nie każdy przywódca powoduje, że umieralność dzieci spada z 42% do 4%
- nie każdy przywódca kształci ponad 130 tysięcy lekarzy, z których ponad 30 tysięcy wysyła, aby pomagali ludziom na całym świecie (np. podczas różnych misji humanitarnych),
- Kuba jest jednym z niewielu krajów na świecie, gdzie nie ma problemu niedożywienia dzieci,
- nie w każdym kraju ludzie żyją średnio po 79 lat,
- to właśnie Kuba ma najwięcej medali olimpijskich w Ameryce Łacińskiej,
- Castro przeżył ponad 600 zamachów na swoją osobę, które organizowali kolejni prezydenci USA,
- Kuba stała się jedynym krajem w regionie bez problemu narkotyków.

Oczywiście nie będziemy tutaj dyskutować nad prawdziwością powyższych tez. Skąd ta miłość Maradony wobec Castro? Wiąże się z ostatnim punktem - "brakiem problemu narkotyków". To właśnie Kuba i Castro wyciągnęli rękę do Argentyńczyka, gdy ten miał poważne problemy z uzależnieniem. Piłkarz spędził na wyspie w sumie aż cztery lata. Miejscowi lekarze pomagali mu wyjść z tego śmiercionośnego nałogu. - Gdyby nie Fidel, zaćpałbym się na śmierć - do dzisiaj opowiada były sportowiec. - Kiedy przyjechałem pierwszy raz na jego zaproszenie, powiedział, że tylko ode mnie zależy, czy chcę zerwać z tym świństwem.

Piłkarz otrzymał miejsce w luksusowej klinice, najlepszych lekarzy, którzy najbardziej nowoczesnymi metodami. W międzyczasie obaj panowie się zaprzyjaźnili. Godzinami rozmawiali o polityce, sporcie, życiu. - Wiele się od niego nauczyłem, poznałem jego wartości - tłumaczy Maradona. - Wspaniały człowiek, którego USA chciało zniszczyć.

Boski Diego tak zafascynował się ideami głoszonymi przez Castro, że kilka lat temu zdecydował się na tatuaż z podobizną kubańskiego przywódcy. Umieścił go na nodze. - Czyli najcenniejszej części ciała, którą mam - przyznał.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ta siłaczka waży niespełna 47 kg. Zobacz, z jakim ciężarem się uporała!

Źródło artykułu: