Zdobyła złoto na igrzyskach, była mistrzynią świata. Jeden dzień odmienił jej całe życie

Na arenie sportowej zdobyła niemal wszystko. Była mistrzynią olimpijską, świata i Europy. Jej passę sukcesów - w brutalny sposób - przerwał tragiczny w skutkach wypadek samochodowy, w którym straciła ukochaną osobę.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorek, 13 grudnia, Otylia Jędrzejczak kończy 33 lata. Złota medalistka olimpijska (w Atenach w 2004 roku), dwukrotna wicemistrzyni olimpijska z Aten, mistrzyni świata z Barcelony w 2003 roku i Montrealu w 2005 roku, pięciokrotna złota medalistka mistrzostw Europy, trzykrotna rekordzistka świata, trzykrotnie wybierana najlepszym sportowcem Polski - lista sukcesów sportowych pływaczki z Rudy Śląskiej jest imponująca.

Jej kariera obfitowała w sukcesy, ale na pewien czas została brutalnie przerwana. Wszystko przez jeden dzień, który odmienił jej życie. 1 października 2005 roku utytułowana sportsmenka przeżyła osobisty dramat. 21-letnia wówczas Jędrzejczak spowodowała wypadek samochodowy w Miączynie koło Płońska, w którym zginął jej 19-letni brat Szymon.

Jej przygoda z basenem rozpoczęła się trochę przypadkowo. Mała Otylia w dzieciństwie była bardzo chorowita, więc lekarze zalecili jej częste zabawy w wodzie. Pływanie spodobało jej się na tyle, że postanowiła rozpocząć treningi. Karierę pływacką zaczynała w Pałacu Młodzieży w Katowicach.

Barakuda kontra motyl

W sierpniu 2002 podczas mistrzostw Europy w Berlinie - wynikiem 2:05,78 - ustanowiła rekord świata na swoim koronnym dystansie 200 m stylem motylkowym. Rekordowe osiągnięcie poprawiła trzy lata później podczas mistrzostwach świata w Montrealu (wynik 2:05,61). Wśród największych sukcesów Polki wymienia się trzy medale igrzysk olimpijskich w Atenach w 2004 roku, gdzie wygrała na dystansie 200 metrów stylem motylkowym, a na 100 m motylkiem i 400 m stylem dowolnym wywalczyła srebrne krążki.

- Australijka ucieka jak jakaś drapieżna barakuda wokół rafy koralowej. Ostatni nawrót. Mocne pociągnięcia. Właściwie nie bierze powietrza, nie oddycha. Przeradza się w motyla, zaczyna frunąć. Jeszcze dziewięć, osiem, siedem metrów. Otylia Jędrzejczak jest jednym wielkim polskim motylem. Jest delfinem. Jest mistrzynią olimpijską. Wygrałaś, jesteś wielka! - krzyczał do mikrofonu Tomasz Zimoch, kiedy sportsmenka z Rudy Śląskiej sięgała po złoty medal w Atenach.

PAP-Przemek Wierzchowski
PAP-Przemek Wierzchowski

Po zdobyciu złotego medalu na igrzyskach olimpijskich Polacy zakochali się w "Motylii", która potem trzykrotnie wybierana była najlepszym sportowcem naszego kraju (w latach 2004-06).

Początek koszmaru

Życie mistrzyni olimpijskiej nie mogło być jednak do końca usłane różami. 1 października 2005 roku jedna z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek tego tysiąclecia jechała samochodem ze swoim młodszym bratem Szymonem.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., JAK DOSZŁO DO TRAGICZNEGO WYPADKU I JAK MISTRZYNI PŁYWANIA RADZIŁA SOBIE W POLITYCE
[nextpage] - Przejeżdżali przez Miączyn koło Płońska. Otylia, która siedziała za kółkiem, wyprzedzała kilka ciężarówek. Na przeciwległym pasie ruchu pojawił się inny samochód. Otylia chciała uniknąć zderzenia i instynktownie zjechała do rowu. Po przejechaniu ok. 100 metrów auto uderzyło z dużą prędkością w drzewo. Samochód roztrzaskał się. Przednia szybka i słupki znajdowały się właściwie w miejscu kierowcy i pasażera (zdjęcie poniżej - przyp. red.). Tak rozpoczął się największy dramat w życiu naszej mistrzyni. Jej 19-letni brat Szymon zmarł na miejscu - pisał "Fakt".

Tak rozpoczął się koszmar Jędrzejczak. Pływaczka w wypadku doznała licznych obrażeń m.in. potłuczeń, urazu stawu barkowego i kręgosłupa. Trafiła do szpitala, gdzie spędziła dwa tygodnie. Potem przeszła żmudną rehabilitację.

PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP/Bartłomiej Zborowski

To był praktycznie koniec jej wspaniałej kariery. Przejęta śmiercią ukochanego brata (podobnie jak ona był pływakiem i w przyszłości chciał odnosić sukcesy jak jego starsza siostra), a także z powodu rozpraw sądowych - stawiano jej zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku z karą nawet do ośmiu lat więzienia - nie była już w stanie wrócić do wielkiej formy i wygrywania.

Głośny proces

Po po ponad roku od tragicznego wypadku prokuratura zaproponowała Jędrzejczak ugodę - 2 lata więzienia w zawieszeniu. Ona nie czuła się jednak winna śmierci brata i rozpoczął się głośny proces sądowy. Skończyło się na dziewięciu miesiącach ograniczenia wolności w zawieszeniu, 30 godzinach prac społecznych miesięcznie i zakazie prowadzenia pojazdów przez rok. Wyrok uprawomocnił się we wrześniu 2007 roku.

Jeszcze w trakcie trwania procesu "Motylia" wróciła do uprawiania sportu. W marcu 2006 roku wygrała na 200 m stylem motylkowym w trójmeczu Polska-Czechy-Ukraina. Jej czas - 2:15,73 min - był jednak o 10 sekund słabszy od własnego rekordu świata. W kolejnych latach jej lepsze występy przeplatały się z niepowodzeniami. Zdobyła wprawdzie dwa złote medale podczas ME w Budapeszcie, ale z igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008 rok) oraz cztery lata później w Londynie - nie przywiozła żadnego krążka. Podczas tych startów w niczym nie przypominała pływaczki, którą pokochali kibice.

W czerwcu 2014 - podczas pływackich mistrzostw Polski w Olsztynie - Jędrzejczak ogłosiła zakończenie kariery zawodniczej. Po zakończeniu przygody ze sportem próbowała odnaleźć się w polityce. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 wystartowała z drugiego miejsca na liście Platformy Obywatelskiej w województwie kujawsko-pomorskim. Uzyskała 10110 głosów, co okazało się niewystarczającym wynikiem. W 2015 roku przed wyborami prezydenckimi Jędrzejczak została członkiem honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego.

Dzisiaj była pływaczka nie zapomina o aktywności fizycznej. Na sportowej emeryturze nadal stara się prowadzić aktywny tryb życia i cieszyć się zdrowiem oraz świetnym wyglądem.

Bierze udział w wielu akcjach społecznych (jej fundacja organizuje ogólnopolskie zawody pływackie), wspiera polskich sportowców i często pokazuje się na okładkach magazynów prasowych.

ZOBACZ WIDEO 89. minuta i fantastyczne "nożyce". Tak się strzela gole!

Źródło artykułu: