Działacze Olympique Marsylia są gotowi zapłacić za Payeta nie więcej niż 20 mln funtów. Dla West Ham United - klubu Francuza - to oferta nie do zaakceptowania.
"Młoty" chcą co najmniej 30 mln.
Francuz dolał oliwy do ognia i zapowiedział protest. Został więc za karę zesłany do drużyny do lat 23. To jednak nie wszystko. Kibice WHU są na niego wściekli. Publicznie depczą jego koszulki oraz intonują obraźliwe przyśpiewki. Jakby tego było mało, ktoś zniszczył samochód sportowca.
- Wandale rozbili cegłą szybę - czytamy w "Daily Telegraph". Auto było zaparkowane przed londyńskim domem piłkarza.
Dimitri Payet’s car was vandalised outside his home. (Telegraph) #WHUFC pic.twitter.com/MFZJ6oxfRY
— Premier League Zone (@ThePLZone) 20 stycznia 2017
Dziennik nie podał, jaki model został uszkodzony, ale najprawdopodobniej chodzi o warte 260 tysięcy funtów Lamborghini Aventador, którym Payet jeździł w Anglii przez ostatnie kilkanaście miesięcy.
O zaskakujących planach Payeta opowiedział 12 stycznia trener West Ham United, Slaven Bilić. - Jestem zły i zawiedziony. Drużyna i sztab szkoleniowy robili wszystko, aby czuł się tu dobrze. Mimo to nie zamierzamy go sprzedawać - zapewnił menedżer.
Reprezentant Francji w lutym 2016 roku podpisał umowę do końca sezonu 2020/21. Siedem miesięcy później zgarnął milion funtów premii lojalnościowej. Dlaczego chce wrócić do ojczyzny? - Ze względów rodzinnych - miał powiedzieć szefom "Młotów".
Co ciekawe, od Payeta odwrócili się nie tylko kibice czy pracodawcy, ale również koledzy z drużyny. Angielskie media informują, że piłkarze usunęli go z grupy na popularnej aplikacji na telefon oraz nie zaprosili na ostatnią kolację integracyjną. Ich zdaniem 29-latek swoim zachowaniem udowodnił, że nie ma szacunku do klubu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu przebrali się za robotników. I zrobili show!