Dramat Roberta Korzeniowskiego. Jego żona i 6-letni syn musieli uciekać z pożaru

Chwile grozy przeżyła rodzina byłego sportowca. W czasie gdy emerytowany chodziarz przebywał w Zakopanem, jego bliscy walczyli z pożarem.

Przemek Sibera
Przemek Sibera
Newspix / FOTOG

O dramacie w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie pisze "Fakt". W niedzielę 22 stycznia w lampach zawieszonych na choince doszło do zwarcia. Pojawił się dym. Żona Korzeniowskiego, Magdalena, w tym samym czasie ucinała sobie drzemkę.

- Na szczęście mały Franek, widząc co się dzieje, wybiegł na balkon, wołając o pomoc. W momencie, jak chłopiec otworzył drzwi balkonowe, do mieszkania dostało się powietrze. Wtedy buchnął ogień, który rozprzestrzenił się po całym pokoju - pisze tabloid.

Ukochana czterokrotnego mistrza olimpijskiego przebudziła się i wyniosła dziecko na zewnątrz. Potem rozpoczęła akcję gaśniczą, która nie miała szczęśliwego zakończenia.

- Gdy ratownicy dotarli na czwarte piętro, zastali przed palącym się wciąż mieszkaniem wyczerpaną panią Magdę. Walcząc z ogniem, poparzyła sobie całą twarz i ręce. Trafiła do szpitala - czytamy dalej.

Korzeniowski czuwa przy łóżku małżonki. Nieoficjalnie mówi się, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, choć lekarze przez jakiś czas utrzymywali ją w stanie śpiączki, aby poparzone płuca mogły się wygoić. Synowi byłego mistrza olimpijskiego nic się nie stało.

Polski sportowiec potwierdził historię z pożarem na Facebooku.

- Niestety, życie pisze nam różne scenariusze i doświadcza nas czasami boleśnie. Tydzień temu wydarzył się wypadek - w moim mieszkaniu wybuchł pożar. Dzięki bohaterskiej postawie i determinacji mojej żony Magdy nie doszło do tragedii. Niestety, z nierównej walki z żywiołem nie udało się wyjść bez szwanku. Dzisiaj najważniejsze dla mnie jest to, że nic już nie zagraża moim najbliższym, a całą tę sytuację mogę uznać za opanowaną - napisał.

Robert i Magda są małżeństwem od 20 października 2012 roku.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "Lewy" nie przestaje zaskakiwać. Zobacz jego popis

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×