Odpowiednia dieta potrafi zdziałać cuda, o czym przekonuje się od dawna Robert Lewandowski. Gdy piłkarz reprezentacji Polski wyjeżdżał do Niemiec, wyglądał jak chudzielec. Dziś imponuje atletyczną sylwetką i siłą, którą wykorzystuje podczas gry.
Zdrowych nawyków żywieniowych 28-latek nauczył się od żony Anny, która jest ekspertem w tej tematyce. Kiedyś nie było dnia, żeby "Lewy" nie zajadał się słodyczami.
- Wcześniej naprawdę miałem problem ze słodyczami. Jadłem je każdego dnia. To był automatyzm: organizm przyzwyczaja się do dużych ilości czekolady. I woła: "Hej, a gdzie moja czekolada? Potrzebuję jej!". Ale jeśli odzwyczaisz organizm, nie będzie już się domagać. Tak samo jest z napojami i wszystkim innym - wyjaśnił na łamach niemieckiej prasy.
"Lewy" nie zrezygnował z łakoci całkowicie. Raz - góra dwa razy - w tygodniu zdarza mu się zjeść deser. Co ciekawe, zjada go przed zupą i daniem głównym. Dlaczego w takiej dziwnej kolejności?
- Słodycze trawione są szybko. Podobnie jest z zupą, której też nigdy nie jem na końcu. Mięso potrzebuje więcej czasu. Gdybym jadł słodycze na końcu i mieszał je w żołądku z proteinami, to proces trawienia nie przebiegałby tak, jak powinien - podkreślił.
W tym samym wywiadzie dziennikarz przypomniał Polakowi historię byłego zawodnika Bayernu, Bixente Lizarazu, który każdego dnia pił jedno piwo pszeniczne, a mimo to nie miał problemów z nadwagą. Polak nie pójdzie jego śladem.
- Piwo pszeniczne? O, to nie jest zdrowe - odpowiedział zdziwiony Lewandowski.
28-letni napastnik w sobotę będzie miał okazję powiększyć dorobek bramkowy w Bundeslidze (w tym sezonie strzelił 14 goli). Jego zespół przed własną publicznością zagra z Schalke 04 Gelsenkirchen.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął jak Ronaldo. O golu 16-latka z Realu jest głośno