To byłby wielki cios dla Armstronga. Zapłaci amerykańskiemu rządowi 100 mln dolarów?

PAP/EPA / Lance Armstrong
PAP/EPA / Lance Armstrong

Największy sportowy oszust ostatnich dekad znalazł się w poważnych tarapatach. Jeśli przegra proces z amerykańską administracją, to prawdopodobnie zostanie bez dachu nad głową.

W tym artykule dowiesz się o:

Lance Armstrong ma poważne kłopoty. Media za oceanem piszą o decyzji sądu federalnego, który odmówił zablokowania pozwu przeciwko byłemu sportowcowi. Armstronga czeka więc wkrótce proces, który interesować będzie cały świat. Amerykański rząd domaga się bowiem od niego gigantycznego odszkodowania, wynoszącego... prawie 100 mln dolarów!

Chodzi o lata 2000-04, kiedy to publiczne pieniądze z amerykańskiej poczty - United States Postal Service - były przekazywane w formie sponsoringu do teamu, który reprezentował słynnego kolarza (U.S. Postal Service Pro Cycling Team). Łącznie do kasy zespołu wpłynęło w tym okresie ok. 32,3 mln dolarów, z czego 13,5 mln do kieszeni samego Armstronga.

Później wyszło jednak na jaw, że Armstrong i ludzie z jego zespołu dopuścili się przestępstwa, stosując doping na szeroką skalę.

Przepisy prawa pozwalają teraz amerykańskiej administracji domagać się trzykrotności wpłaconej kwoty (niespełna 100 mln dolarów) od Armstronga, który w 2012 roku za oszustwa dopingowe został zdyskwalifikowany dożywotnio.

Prawnicy 45-letniego kolarza z Teksasu próbowali wprawdzie oddalić rządowy pozew, ale bezskutecznie. Ewentualny nakaz zapłaty odszkodowania byłby gwoździem do trumny dla Armstronga, któremu zagroziłoby widmo bezdomności.

- Nie mam 100 milionów dolarów. Gdyby do tego doszło, nie moglibyśmy siedzieć przy tym stole, w tym domu. Nie siedzielibyśmy w żadnym domu - mówił w jednym z wywiadów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za akcja! "Podwójny nokaut" w walce na Śląsku

Źródło artykułu: