W środę ruszają mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Tego samego dnia dojdzie do spotkania Kikkan Randall i przedstawicieli innych reprezentacji z władzami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Amerykańska biegaczka chce dowiedzieć się, jak działacze zamierzają walczyć z dopingiem.
W ostatnich miesiącach stosowanie niedozwolonych środków jest bardzo popularnym tematem w biegach narciarskich. Najpierw wyszło na jaw, że Martin Johnsrud Sundby przedawkował leki na astmę. Potem na clostebolu złapano Therese Johaug. W grudniu z kolei rozpoczęto postępowanie przeciwko sześciu zawodnikom z Rosji, którzy mieli złamać przepisy antydopingowe.
- Chcemy być pewni, że FIS naprawdę robi wszystko co może, żeby czyści sportowcy nie musieli rywalizować z oszustami. Jest dziś już lepiej niż było kiedyś. Ale chcemy, żeby FIS był ostrzejszy w takich sprawach. Muszą być z ich strony jasne wskazania, zwłaszcza w toczących się obecnie sprawach - wyjaśniła Randall na łamach "Expressen".
34-letnia zawodniczka nie zamierza krytykować ostatnich werdyktów wymierzonych w dopingowiczów. Bardziej nie podoba jej się to, że FIS zbyt długo zwleka z nakładaniem kar.
- Taki choćby Sundby. Karę wymierzono mu latem 2016 roku, ponad rok po przewinieniu. Musi się w takim przypadku pojawić pytanie: czy biegacze z Norwegii są na jakichś specjalnych prawach? A nie mogą się pojawiać takie pytania. Nie wolno dopuszczać do sytuacji, gdy biegacz może pomyśleć, że może się jakoś wywinie - zaznaczyła Amerykanka.
Z wątpliwościami Randall nie zgadza się szef norweskiej reprezentacji, Vidar Lofshus.
- Norwegowie nie są na szczególnych prawach. Norwegowie są raczej pod ostrzałem, bo dominowaliśmy w ostatnich latach i nie wszystkim się to podobało - stwierdził.
Pod listem, który biegaczka narciarska wysłała do FIS, podpisało się stu zawodników i zawodniczek. Wśród nich m.in. Marit Bjoergen, która wybiera się na środowe spotkanie z działaczami. Justyna Kowalczyk odpuściła, ponieważ chce skupić się na rywalizacji sportowej. - Jeśli chodzi o list i tego typu historie, to uważam, że nic nie dadzą. Choć już głośne mówienie o tym, że powinniśmy być traktowani równo, powinno zostać w końcu usłyszane - powiedziała dla sport.pl.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: protest bramkarza. Podczas karnego stał tyłem