Norweska Agencja Antydopingowa podjęła decyzję w sprawie byłego lekarza Therese Johaug i reprezentacji Norwegii. We wrześniu ub. roku na obozie treningowym w Livigno Fredrik Bendiksen podał biegaczce maść o nazwie Trofodermin, która jest stosowana na poparzenia ust. Zawierała on niedozwolony środek clostebol.
Kiedy w organizmie dwukrotnej zdobywczyni Kryształowej Kuli wykryto clostebol, Bendiksen wziął całą winę na siebie i podał się do dymisji. W środę Norweska Agencja Antydopingowa - po konsultacjach z WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) - zdecydowała, że lekarz Johaug popełnił błąd, ale nie było to umyślne działanie. Dlatego oczyściła go z wszelkich zarzutów i umorzyła sprawę.
- Bendiksen chciał jedynie wyleczyć rany oparzeniowe Johaug. Nie ma żadnych dowodów na to, że celowo przepisał zawodniczce clostebol, aby zwiększyć jej szanse w rywalizacji sportowej - oświadczył Niels R. Kiaer z norweskiej agencji ds. zwalczania dopingu.
Przypomnijmy, że w przypadku Johaug działacze nie byli już tak łaskawi. Czołowa biegaczka świata została zawieszona na trzynaście miesięcy. Kara może być jeszcze dłuższa, bo działacze Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) zamierzają złożyć odwołanie do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS).
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki trenuje jiu-jitsu. Zobacz, jak poddała mężczyznę