Ten sportowiec jest symbolem walki z AIDS. 25 lata temu świat dowiedział się o jego chorobie

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
W 1983 roku konieczna była kolejna operacja na otwartym sercu. Podczas transfuzji pacjent został zarażony wirusem HIV. O tym, że jest śmiertelnie chory, sportowiec dowiedział się przez przypadek - po... pięciu latach, podczas innej wizyty w klinice. Od 1988 roku ukrywał ten fakt przed opinią publiczną.

Równo 25 lat temu - 8 kwietnia 1992 r. - postanowił ujawnić szokującą prawdę. Nie mógł dłużej tuszować swojego wyglądu. Wychudzony, z sińcami pod oczami, 48-letni mężczyzna wyglądał na dużo starszego niż w rzeczywistości był.

- Mam AIDS - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, wywołując konsternację wśród przedstawicieli mediów. - Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Ale wiem, że sobie poradzę, bo szybko adaptuję się do nowych sytuacji. Chciałbym żyć na tyle normalnie, na ile to się da - dodał.

Wyjawiając światu swoją tajemnicę, Ashe nie wiedział, że zostało mu tylko dziesięć miesięcy życia.

5 lutego 1993 roku Amerykanin trafił do szpitala w Nowym Jorku z rozpoznaniem zapalenia płuc. Zmarł następnego dnia. Na jego cześć stadion główny w kompleksie USTA Billie Jean King National Tennis Center we Flushing Meadows Park, na którym rozgrywany jest wielkoszlemowy US Open, został nazwany jego imieniem. W tym samym roku Ashe został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Billa Clintona Medalem Wolności.

Chciał służyć innym za wszelką cenę

Od momentu, kiedy legendarny tenisista dowiedział się, że jest chory, aktywnie włączył się w akcje uświadamiające młodym ludziom niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą AIDS. Fundacja Arthur Ashe Foundation for the Defeat of AIDS odegrała w tym przypadku niepośrednią rolę.

- Nie chodzi o przewyższenie wszystkich za wszelką cenę, ale o chęć służenia innym za wszelką cenę - to jeden z najsłynniejszych cytatów legendy tenisa.
John Minihan/Express/Getty Images John Minihan/Express/Getty Images
Ashe, który zarobił na korcie ponad 1,5 mln dolarów, zrobił wiele dobrego dla młodych adeptów tenisa. Chętnie pomagał w organizacji młodzieżowych akademii tenisowych, które powstały m.in. w Detroit, Indianapolis i Kansas City. Zaangażował się też w walkę z nierównością rasową i działalność humanitarną.

- Nie chcę być zapamiętany z powodu moich zwycięstw i osiągnięć na korcie - powtarzał w wywiadach. Dzisiaj Ashe jest przede wszystkim symbolem walki z AIDS i wzorem dla czarnoskórych zawodników i zawodniczek, którym marzy się wielka kariera w sporcie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ratował życie piłkarza. Dramatyczne sceny z meczu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×