Ten sportowiec jest symbolem walki z AIDS. 25 lata temu świat dowiedział się o jego chorobie
Równo 25 lat temu - 8 kwietnia 1992 r. - postanowił ujawnić szokującą prawdę. Nie mógł dłużej tuszować swojego wyglądu. Wychudzony, z sińcami pod oczami, 48-letni mężczyzna wyglądał na dużo starszego niż w rzeczywistości był.
- Mam AIDS - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, wywołując konsternację wśród przedstawicieli mediów. - Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Ale wiem, że sobie poradzę, bo szybko adaptuję się do nowych sytuacji. Chciałbym żyć na tyle normalnie, na ile to się da - dodał.
Wyjawiając światu swoją tajemnicę, Ashe nie wiedział, że zostało mu tylko dziesięć miesięcy życia.
April 8 1992, Arthur Ashe announces that he has AIDS. Read: https://t.co/HlyP6LAbOG via @Tennis pic.twitter.com/QZhqr1hXgm
— nancy wiler (@nw8pdx) 9 kwietnia 2016
5 lutego 1993 roku Amerykanin trafił do szpitala w Nowym Jorku z rozpoznaniem zapalenia płuc. Zmarł następnego dnia. Na jego cześć stadion główny w kompleksie USTA Billie Jean King National Tennis Center we Flushing Meadows Park, na którym rozgrywany jest wielkoszlemowy US Open, został nazwany jego imieniem. W tym samym roku Ashe został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Billa Clintona Medalem Wolności.
Chciał służyć innym za wszelką cenę
Od momentu, kiedy legendarny tenisista dowiedział się, że jest chory, aktywnie włączył się w akcje uświadamiające młodym ludziom niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą AIDS. Fundacja Arthur Ashe Foundation for the Defeat of AIDS odegrała w tym przypadku niepośrednią rolę.
- Nie chcę być zapamiętany z powodu moich zwycięstw i osiągnięć na korcie - powtarzał w wywiadach. Dzisiaj Ashe jest przede wszystkim symbolem walki z AIDS i wzorem dla czarnoskórych zawodników i zawodniczek, którym marzy się wielka kariera w sporcie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ratował życie piłkarza. Dramatyczne sceny z meczu