W niemieckich mediach co chwilę pojawiają się nowe informacje na temat zamachu terrorystycznego na piłkarzy Borussii Dortmund. Autokar z piłkarzami został zaatakowany w drodze na ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów.
Na szczęście skończyło się na jednym rannym i dużym strachu. Do szpitala trafił Marc Bartra, który musiał przejść operację ręki. Hiszpan już został wypisany do domu i może powoli myśleć o powrocie do gry.
Na łamach dziennika "Bild" wypowiedział się jeden z policjantów, który pracuje przy sprawie. Okazuje się, że naprawdę niewiele brakowało, a konsekwencje trzech wybuchów bomb byłyby dużo poważniejsze.
- Gdyby do eksplozji doszło o zaledwie jedną sekundę wcześniej, to autokar doznałby ogromnych zniszczeń. Wiele osób byłoby poważnie rannych, a możliwe, że byłoby też kilka ofiar śmiertelnych - mówi anonimowy informator.
Powyższe słowa pokazują, jak niewiele dzieliło piłkarzy BVB od tragedii. Fakt, że tylko Bartra ucierpiał i to nieznacznie, jest cudem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Chalidow już ma następcę. Tak ćwiczył z 4-letnim synem