Szesnaście lat temu Lennox Lewis pojechał do Republiki Południowej Afryki. Dla ówczesnego gwiazdora wagi ciężkiej to miała być formalność. Jego przeciwnik, Hasim Rahman, nie należał do pięściarzy, których najwięksi powinni się obawiać. Dlatego też Brytyjczyk miał bez większego wysiłku obronić mistrzowskie pasy WBC, IBF i IBO.
Już podczas przygotowań do pojedynku nie zachowywał się profesjonalnie. Pojawił się na planie filmu "Ocean's Eleven", do tego na ważeniu był cięższy niż w poprzednich walkach. Bardziej interesowały go negocjacje nad kolejnymi starciami niż sam pojedynek z Rahmanem.
Lewis, wraz ze swoimi ludźmi, negocjował z Mikem Tysonem. Była też możliwość walki z Johnem Ruizem. Oba te wydarzenia gwarantowały Lennoksowi większe pieniądze i sławę niż wyzwanie w Afryce. Tam miał wejść do ringu, zrobić swoje i sprawdzić formę przed większymi tuzami boksu.
To było widać wraz z pierwszym gongiem. Brytyjczyk od początku lekceważył rywala. Często opuszczał gardę, prowokował, a nawet szyderczo uśmiechał się do "Skały". Rahman nic sobie z tego nie robił, a od czwartej rundy zaczął przejmować inicjatywę. W piątej dopiął swego.
Lewis kilka wcześniejszych uderzeń amerykańskiego boksera skwitował uśmiechem. Do gongu na przerwę zostało około czterdziestu sekund, gdy Rahman prawym sierpowym posłał na deski mistrza świata.
Zamroczony Lennox nie był w stanie się pozbierać i kontynuować walki, przez co stracił mistrzowskie pasy. Ogromna sensacja, którą okrzyknięto jedną z największych w historii, stała się faktem.
- Nie mogę w to uwierzyć, po prostu nie potrafię - mówił po walce oszołomiony gwiazdor.
Plany o walkach z Tysonem i Ruizem poszły w niepamięć. Sam Lewis zapowiedział, że nie wejdzie z nimi do ringu, zanim nie wyrówna rachunków z tym, który go znokautował.
Rahman momentalnie stał się wielką gwiazdą. Szybko trafił pod skrzydła promotora Don Kinga, dzięki czemu zarobił 5 mln dolarów. Mógł znacznie powiększyć swój majątek. Telewizja HBO oferowała mu 17 mln dolarów za rewanż z Lewisem. Więcej proponowało Showtime, które w zamian za pojedynek z Tysonem dawało mu ponad 19 mln dolarów.
Hasim najwidoczniej obawiał się obu pięściarzy i zdecydował się na znacznie mniej znanego Davida Izona. Do walki jednak nie doszło. Lennox Lewis poszedł do sądu, bo kontrakt gwarantował mu rewanż w przypadku porażki. Brytyjczyk wygrał, a kilka miesięcy później znokautował swojego pogromcę w czwartej rundzie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: były czułe uściski i pocałunki. Szczęsny zabrał Marinę na wycieczkę