Podczas rewanżowego meczu Ligi Europy z Rapidem Wiedeń (4:0) Mauro Icardi ponownie znalazł się poza kadrą i zasiadł na trybunach w czapce z napisem "freedom" (z ang. "wolność"). Zdjęcie z tego spotkania, po kilku dniach, sam też zamieścił w mediach społecznościowych.
Włoskie media błyskawicznie wyłapały wrzutkę Argentyńczyka i podkreślają, że za sprawą napisu na czapce, Icardi wysyła jasny sygnał w kierunku Interu Mediolan.
Napastnik nie zagrał w barwach Interu, od kiedy stracił opaskę kapitańską, co miało miejsce 13 lutego. Po tej decyzji odmówił wyjazdu na pierwszy mecz Ligi Europy z Rapidem Wiedeń i w trzech kolejnych spotkaniach nie pojawiał się nawet w meczowej kadrze. Początkowo wydawało się, że jego absencja spowodowana jest kontuzją kolana, ale klub wydał oświadczenie, w którym jasno stwierdził, że piłkarz nie ma żadnych fizycznych problemów.
Icardi domowe mecze obserwuje więc z wysokości trybun. Przeciwko Sampdorii (2:1) pojawił się w czapce z lwem i napisem "król". Przeciwko Rapidowi, z podobnej kolekcji, wybrał już czapkę z wizerunkiem orła.
Zdjęcie szybko polubiła partnerka i agentka Icardiego - Wanda Nara, która może być sprawczynią całego zamieszania. Włoskie media informują, że reprezentantka piłkarza stawiała wygórowane żądania finansowe w trakcie negocjacji z Interem nowego kontraktu dla napastnika. O stracie opaski przez Icardiego, z łzami w oczach, opowiadała nawet w znanym programie.
Wszystko wskazuje na to, że autor 15. goli w tym sezonie (we wszystkich rozgrywkach) w lecie zmieni klub. Zainteresowanie piłkarzem wyrażają Juventus Turyn i Napoli (WIĘCEJ).
Czytaj też: Wanda Nara. Problem całej Italii
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"