Od kilku lat federacje MMA chętnie kontraktują znanych celebrytów do tzw. "freak-fightów". Wśród nich pojawiło się kilku znanych polskich raperów. Okazuje się, że propozycję od FAME MMA otrzymał również Ryszard Andrzejewski, znany jako "Peja".
- Odmawiałem uczestnictwa w Fame MMA. Gruba kasa. Nie dziwię się w ogóle raperom, że w to idą, że chcą dorobić. Ta jedna walka ustawiłaby mnie na 2-3 lata do przodu i nie musiałbym nic robić - nie ukrywa poznański raper w wywiadzie dla "FRESHMAG".
W pewnym momencie pada nawet stwierdzenie o "milionie złotych za walkę". Nie wiadomo, jednak czy to rzeczywista oferta. - Wygrywam czy przegrywamy tę walkę i za jakiś czas okazałoby się, że mój stan zdrowia się pogarsza i na przykład powracam do alkoholu. I co? I ten milion złotych za walkę jest tego warty? - dodał Peja.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" (on tour): Chalidow opowiedział o swojej depresji. "Musiałbym się odciąć od świata. Wyjechać do dżungli"
Raper jako nastolatek trenował judo. Był nawet mistrzem Polski Młodzików w 1991 i 1992 roku. Za profesjonalnego zawodnika się jednak nie uważa. - Nigdy nie będę stawał w oktagonie. Przede wszystkim dlatego, że mam wiele szacunku do zawodowych fighterów, którzy zostawiają krew, pot i łzy. Przez lata robią wszystko, czasami bez sponsorów i kasy, żeby zawalczyć na profesjonalnej gali, a często nie mają takiej szansy. W związku z tym, ja nie będę odbierał im chleba. To, że kiedyś walczyłem nie predysponuje mnie do tego, żebym wchodził do oktagonu - wyjaśnił 43-latek.
Czytaj też: Fame MMA. Marcin Najman chce dwóch walk na jednej gali. Groźna odpowiedź "Bestii"
Czytaj też: Fame MMA. Duże zyski organizacji. Dzięki walkom celebrytów zyskała pół miliona złotych