Fame MMA udowodniło, że da się zorganizować galę w trakcie pandemii koronawirusa. Szefowie federacji do samego końca robili wszystko, by impreza się odbyła. Gdy po wielu trudach znaleźli miejsce, gdzie można zrealizować zawody, to na miejscu pojawiła się policja.
Było ryzyko, że stróże prawa storpedują plany właścicieli organizacji. Ostatecznie funkcjonariusze nie mogli zbyt wiele zrobić. Kulisy tych wydarzeń opowiada Marcin Najman.
- Zajechało mnóstwo radiowozów. Policjanci zachowywali się grzecznie i kulturalnie. Nie przeszkadzali w rozgrzewce i podczas walk. Spisali nas, sprawdzili, czy mamy aktualne badania. Pilnowali nas do końca. Wszystko odbywało się w świetle prawa, ponieważ to nie była impreza masowa, lecz telewizyjne show - mówi w "Fakcie".
ZOBACZ WIDEO: Kiedy odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio? "Zaczyna się wielka gra strategiczna"
Najman jednak nie będzie miło wspominać Fame MMA 6. W pierwszej rundzie przegrał z Piotrem Piechowiakiem. W pierwszej chwili chciał odejść ze sportu, ale potem zmienił zdanie. Skąd taka zmiana?
- Po walce konferansjer powiedział, że nie mogę kończyć ze sportem w ten sposób, w dodatku przy pustych trybunach. Dlatego, choć jeszcze nie podjąłem decyzji, jestem w stanie skusić się na pożegnalną walkę w Fame MMA. Organizatorzy tej federacji robią świetne imprezy i być może w kolejnej wystąpię. Chęć walki ze mną wyraził niejaki Don Kasjo. Jest nie za silny, nie za dobry i nie za mądry, więc kto wie, może podejmę wyzwanie - zdradza.
Kiedy odbędzie się Fame MMA 7? Początkowo był plan, by galę zorganizować w maju. Sytuacja w kraju jednak zmusza organizatorów, by przenieść ją na jesień.
Martin Lewandowski ostro o gali Fame MMA 6. "Sami się przyznali, że nie są sportem" >>
Fame MMA. Igor Jakubowski nie chce już walki z Marcinem Najmanem. Na celowniku ma Piotra "Bestię" Piechowiaka >>