W tym artykule dowiesz się o:
Freestyle motocross to jedna z najbardziej niebezpiecznych dyscyplin sportowych na świecie. Przekonało się o tym już wielu zawodników. Niektórzy swoją miłość do podniebnych ewolucji przypłacili nawet życiem.
Także w naszym kraju sport ten ma grono entuzjastów. Jednym z nich jest Artur Puzio, czołowy polski motocyklista.
23-latek nie wyobraża sobie życia bez latania na motocyklach. - Kop adrenalinowy w powietrzu to piękne uczucie. A jeszcze piękniejsze, gdy moje ciało na ułamek sekundy odłącza się od motocykla i czuć ten stan bezwładności - tłumaczy w wywiadzie dla WP SportowyBar.
Rodzina mocno przeżywa jego występy. Zdążyła się już jednak do tego przyzwyczaić. - Wiem, że gdyby tylko mogli, zakazaliby mi skakać, abym nie musiał ryzykować. Z drugiej jednak strony wiedzą, że to moja pasja i bez latania na motocyklu nie byłbym sobą - zaznacza.
Puzio wielokrotnie zaliczał twarde lądowanie. Na szczęście nigdy nie miał tak poważnych kontuzji, jak chociażby Travis Pastrana. Największa gwiazda freestyle motocross miała połamane już chyba wszystkie kości.
- Moje najgroźniejsze urazy to przede wszystkim dwie kontuzje kolana - pozrywane więzadła i uszkodzone łąkotki. Pierwszej nabawiłem się na treningu przed Night of the Jumps w Gdańsku w 2014 roku. Druga to efekt nieszczęśliwego wypadku na... schodach - przyznaje Puzio.
Były oczywiście również mniej poważne kontuzje. - Wielokrotnie miałem wstrząśnienia mózgu i wszelkiego typu skręcenia, a nawet podejrzenia złamania kręgosłupa. Na całe szczęście zazwyczaj kończyło się to na siniakach - dodaje.
Organizatorzy zawodów motocross freestyle starają się, jak mogą, aby zadbać o bezpieczeństwo zawodników. - Podczas imprez w pogotowiu zawsze jest karetka, a miejsca lądowania są wykonane ze specjalnej mieszanki ziemi po części absorbującej upadek - tłumaczy Puzio.
Zawodnicy także starają się zminimalizować ryzyko odniesienia kontuzji. - Od homologowanych kasków i kołnierzy zabezpieczających szyję, po specjalistyczne ortezy chroniące kolana i buty, które usztywniają nogę - wylicza zawodnik z Barcina.
Są jednak i tacy, którzy ochraniacze zostawiają w szatni. - W freestyle motocross jedną z ocenianych przez sędziów rzeczy jest styl, a ochraniacze utrudniają wykonanie ewolucji. Większość zawodników decyduje się więc na jazdę bez zabezpieczeń, aby uzyskać wyższą notę - opowiada.
Puzio w lataniu na motocyklach ma już spore doświadczenie. Wciąż jednak odczuwa stres przed kolejnymi ewolucjami. - Najbardziej denerwuję się przed skokiem w nowym miejscu i na nowych rampach. Stres opada po pierwszej próbie. Potem skoki wykonuję automatycznie i mogę skupić się na ewolucjach w powietrzu - mówi 23-latek.
Motocykliście z Barcina wiele dają spotkania z psychologiem. - Kilkukrotnie pomagał mi już w redukcji stresu przed próbami wykonania najtrudniejszych ewolucji, takich jak np. backflip (salto na motocyklu - przyp. red.). To ważne, bo poziom stresu i adrenaliny może zablokować racjonalne myślenie i doprowadzić do tragedii - podkreśla.
Sam Puzio zastanawiał się, czy warto ryzykować życie dla sportu. Gdy jednak w 2015 roku uszkodził kolano na schodach w domu, uświadomił sobie, że nieszczęście może go spotkać wszędzie. - Oczywiście ryzyko w sportach ekstremalnych jest znacznie większe. Ale podczas treningów nie wykonujemy najtrudniejszych ewolucji, które pokazuje się tylko na zawodach. Albo skaczemy do basenu z gąbkami, który pozwala na w miarę bezpieczne lądowanie nawet przy kombinacjach backflipów - wyjaśnia.
Jak Puzio rozpoczął przygodę z tym sportem? Zawodnik z Barcina od dziecka był zakochany w jednośladach. Pierwszą motorynkę miał dostać na komunię. - Niestety ze względu na trudną sytuację w rodzinie jej zakup trochę się oddalił - wspomina 23-latek w rozmowie z WP SportowyBar.
Sprzęt nie wytrzymał długo, bo Puzio traktował go jak "motocrossówkę". - Po niecałym miesiącu użytkowania w motorynce pękła rama, co świadczyło o tym, że nie była ona używana zgodnie z przeznaczeniem - przyznaje prosto z mostu.
Pierwsze skoki z rampy zawodnik z Barcina oddał w wieku 16 lat. - Zbudowałem ją ze starych wrót stodoły. A skakałem na motocyklu Honda CRF 50. To motorower do jazdy po ulicy stylizowany na crossa - wyjaśnia.
Mało brakowało, a Puzio dzisiaj jeździłby w żużlowej ekstralidze. Jako nastolatek przez dwa lata trenował w klubach z Bydgoszczy i Torunia. - Zrezygnowałem, bo rodzina nie była w stanie udźwignąć ogromnych kosztów sprzętu i treningów - zdradza.
Nie żałował tego. W dniu, w którym miał zdawać licencję żużlową, udał się na pierwsze zawody motocrossowe. Od razu się w tym zakochał. - Za pieniądze, które zarobiłem, pracując w wakacje, zakupiłem prawdziwy motocykl crossowy Kawasaki KX 125 i bez jakichkolwiek umiejętności wystartowałem w wyścigu - wspomina.
To wtedy po raz pierwszy został zauważony przez sponsorów. - Może zabrzmi to przekomicznie, ale startowałem w butach "oficerkach" i szarych dresach z bazaru, które były bardzo szerokie. Gdy wyprzedzałem żużlowym stylem lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Polski, wszyscy byli pod wrażeniem. Niestety, już po pierwszym skoku nie opanowałem motocykla i się przewróciłem - śmieje się.
Mimo bolesnego doświadczenia Puzio nie zamierzał rezygnować z marzeń. Wkrótce potem zobaczył pokaz freestyle motocross Dariusza Kłopota i postanowił poświęcić swoje życie tej dyscyplinie. - Po tym występie wiedziałem już, co będę robił przez resztę życia - przyznaje.
W freestyle motocross 23-latek osiągnął naprawdę dużo. W 2011 roku zdobył Puchar Polski FMX, w 2012 i 2013 był mistrzem Polski FMX, startował również dwukrotnie w mistrzostwach świata FMX (2012 i 2014). - Mogę się również pochwalić nieoficjalnym rekordem świata w wykonaniu największej liczby mini backflipów na jednej mobilnej rampie w ciągu minuty - zaznacza.
Nasz rozmówca nie czuje się sportowcem spełnionym. Wciąż snuje wielkie plany. W 2017 roku chciałby wziąć udział w całym cyklu mistrzostw świata FMX lub Redbull X-Fighters. - Marzy mi się również oficjalny rekord świata w najdłuższym skoku motocyklem na bieżni stadionu żużlowego. Myślę, że podczas takiej próby uda się złamać granicę 45 metrów lotu w powietrzu - tłumaczy.
Puzio przyznaje, że freestyle motocross to dyscyplina, z której trudno się utrzymać. - Mamy sponsorów i partnerów, ale wciąż potrzebujemy więcej, aby sfinansować wyjazdy na zawody i treningi. Na sezon potrzebujemy ponad 100 tysięcy złotych - zdradza motocyklista.
Zawodnik z Barcina łączy treningi z pracą. - Prowadzę firmę eventową, z której się utrzymuję i dzięki której jestem w stanie skakać - zaznacza.
Gdzie będzie można go zobaczyć w 2016 roku? - Wystartuję m.in. w Sky Fighters Europe Cup, Nitro World Games w Utah, mistrzostwach Polski FMX, mistrzostwach Europy Night Of The Jumps w Linz, a także... brytyjskiej edycji "Mam talent" - wylicza.
Opracował PS
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: fenomenalna seria bramkarza