W tym artykule dowiesz się o:
Rok temu w Polsce zrobiło się bardzo głośno o Babatunde Aiyegbusi. "Babs" był zawodnikiem futbolu amerykańskiego, a więc uprawiał sport, który w naszym kraju ma niewielką grupę fanów.
Sportowiec z Oleśnicy jednak dokonał czegoś, co dla naszych zawodników tej dyscypliny wydawało się niemożliwe. Babatunde trafił do ligi NFL - futbolowego raju, w którym grają najlepsi, a przy okazji zarabiając gigantyczne pieniądze.
Naszemu zawodnikowi wprawdzie się tam nie powiodło, ale szybko znalazł nowy sposób na życie. Poznajcie jego historię.
Aiyegbusi od dziecka wzbudzał wielkie zainteresowanie. Urodził się i wychowywał w niewielkiej Oleśnicy, a później trafił do Wrocławia. Był dzieckiem Polki oraz Nigeryjczyka i stąd wziął się jego ciemny kolor skóry. W dodatku bardzo szybko rósł i był znacznie większy od rówieśników.
Imponujący wzrost sprawił, że "Babs" na początku próbował swoich sił w koszykówce. Miał szanse, aby przebić się na przyzwoity poziom, ale pochłonęła go miłość do innego sportu. Babatunde zakochał się w futbolu amerykańskim.
W 2005 roku odbył pierwszy trening w drużynie The Crew Wrocław. Musiały minąć kolejne dwa lata, zanim podjął decyzję o zmianie w swoim życiu. Futbol na dobre wyparł z jego życia koszykówkę.
- Gdy zaczynałem grać, to moja mama powiedziała "nie będę chodzić na twoje mecze, bo to masy mięsa rzucające się na siebie" - wspominał w "Gazecie Wyborczej".
Nie tylko matka była rozczarowana decyzją syna. Koledzy także dziwili się decyzji Babatunde. Koszykówka dawała perspektywę na przyzwoite zarobki, których w zasadzie nie ma w polskim odpowiedniku NFL.
"Babs" sumiennie robił swoje i powoli wyrastał na gwiazdę polskiej ligi. W PLFA zdobył trzy złote medale i dwa srebrne. Do tego może pochwalić się brązem w czeskiej ekstraklasie. Od 2013 roku regularnie dostawał powołania do reprezentacji Polski, gdzie także wyróżniał się na tle kolegów.
W 2015 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Najpierw były testy w uniwersyteckiej drużynie z San Antonio. Dwa dni później wybuchła bomba. Aiyegbusi dostał zaproszenie od Minnesota Vikings, klubu z NFL. Pod koniec marca podpisał zawodowy kontrakt.
- Nigdy nie oczekiwałem niczego od futbolu. To był mój nastoletni bunt właśnie przeciwko tym, którzy mówili, że nic z tego nie będzie. "Lepiej zajmij się koszem, z futbolu kasy nie ma, bo jest niszowy i egzotyczny". Ale ja jestem typem człowieka, który lubi iść pod wiatr - mówił po podpisaniu kontraktu.
W Polsce Babatunde na krótko został gwiazdą. Wywiady, reportaże w telewizjach... Jeszcze nigdy nie mówiło się tyle o futbolu amerykańskim. Wszyscy wierzyli, że narodziła nam się gwiazda, która podbije NFL. Nieliczni jednak zauważali pewien szczegół. Kontrakt tak naprawdę oznaczał jedynie początek walki o występy w futbolowym raju.
- W USA mówi się, że NFL to piękny sport, ale bardzo trudny biznes. Tu nie ma sentymentów. Obecnie w składzie jest 90 zawodników, na sezon zasadniczy zostanie 53. Prawie połowa ludzi straci pracę. Ale jeśli drużyna cię wytnie, to może cię zatrudnić jeden z 31 pozostałych zespołów. W ciągu siedmiu tygodni okresu przedsezonowego rozegramy pięć sparingów. Każdy będzie chciał udowodnić, że jest wart, by w niego zainwestować - tłumaczył futbolista w "GW".
Aiyegbusi zagrał w trzech sparingach. Nie tylko nie dostał się do 53-osobowego składu, ale też nie wpadł w oko żadnej innej drużynie z NFL. Piękny sen nagle się skończył po kilku miesiącach. Trzeba było znaleźć sobie nowy pomysł na życie.
Bardzo szybko zaczęły pojawiać się informacje, że "Babs" zmieni dyscyplinę. W Polsce futbol amerykański nie gwarantował mu dostatniego życia. Miał jednak to szczęście, że wykorzystał swoje pięć minut w USA. Obecność w mediach sprawiła, że wpadł w oko ludziom z organizacji WWE.
Federacja wrestlerska przede wszystkim zachwyciła się warunkami fizycznymi Polaka. 206 centymetrów i 150 kilogramów - te parametry pozwalały zrobić z Aiyegbusiego gwiazdę.
- Myślę, że moja osobowość pozwoli mi na zaistnienie w WWE. Zawsze lubiłem oglądać wrestling, teraz będę mógł cieszyć się nim w ringu - komentował Babatunde.
Negocjacje ruszyły i z każdym tygodniem coraz bardziej prawdopodobne, że "Babs" zamieni jajowatą piłkę na zapaśniczy ring. Już pod koniec 2015 roku pojawiały się informacje, że wszystko jest dogadane. Pozostało jedynie czekać na oficjalne złożenie podpisów pod kontraktem.
W kwietniu tego roku organizacja WWE ogłosiła kilka nazwisk nowych zawodników. Na liście pojawił się Aiyegbusi. Znowu jednak minie trochę czasu aż Polak dostanie swoją szansę.
- Babatunde dostanie trenerów światowej klasy. Dzięki temu będzie mógł spełnić swoje marzenie o zostaniu gwiazdą WWE - tłumaczą szefowie federacji.
W praktyce oznacza to, że były futbolista najpierw wiele miesięcy spędzi na salach treningowych. Kontrakt z WWE gwarantuje mu jednak szkoleniowców, komfortowe warunki do pracy, a także pieniądze na życie. Czekamy zatem na debiut we wrestlingu.