Ciągnie go do rywalizacji. Korzeniowski przebiegł legendarny maraton. Miał świetny wynik!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po zakończeniu kariery sportowej nasz mistrz olimpijski oddał się nowej pasji. Jego wyniki w bieganiu muszą budzić szacunek.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 5
Fot. PAP/PRZEMEK WIERZCHOWSKI /DG/ /DW
Fot. PAP/PRZEMEK WIERZCHOWSKI /DG/ /DW

Robert Korzeniowski jest najbardziej utytułowanym polskim sportowcem pod względem zdobytych tytułów mistrza olimpijskiego.

Lekkoatleta z Krakowa zdobył w karierze cztery złote medale igrzysk olimpijskich. W 1996 roku w Atlancie wywalczył złoto w chodzie na 50 km. Cztery lata później z Sydney przywiózł dwa złote medale (na dystansach 20 i 50 km), by w 2004 roku w Atenach znowu stanąć na najwyższym stopniu podium (na 50 km).

Korzeniowski, który jest uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich sportowców w historii, zdobył też pięć złotych medali mistrzostw Europy i świata.

Po zakończeniu kariery w 2004 roku nie zerwał ze sportem. Propaguje lekkoatletykę, angażując się w różnego typu przedsięwzięcia. Jego wielką pasją stało się bieganie.

2
/ 5
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski

- Starty są moją pasją. Bez nich czegoś by mi w życiu brakowało - przyznał w jednym z wywiadów 47-letni dziś Korzeniowski.

Nasz czterokrotny mistrz olimpijski jest w stanie przebiec dystans 5 km w czasie ok. 18 min, 10 km w 36 min, a maraton grubo poniżej trzech godzin. Jego wyniki muszą budzić respekt.

- Paryż zdobyty. Super finisz pod Chateau Vincennes. 1h 18:49 i 203. miejsce na mecie wśród 47 tys. biegaczy - chwalił się kilka tygodni temu po starcie w półmaratonie w stolicy Francji.

Na zdjęciu zamieszczonym w mediach społecznościowych Korzeniowski z dumą prezentował medal okolicznościowy.

3
/ 5
Fot. Facebook/Robert Korzeniowski
Fot. Facebook/Robert Korzeniowski

Dwa tygodnie przed startem w słynnym maratonie w Bostonie Korzeniowski wziął udział w półmaratonie w Warszawie. - 11. PZU Półmaraton Warszawski. Czas brutto: 01:21:01, netto: 01:20:59, miejsce: 140-Open - pisał na swoim profilu na Facebooku.

Krakowianin był zadowolony z przygotowań do startu w USA i zapowiedział, że podczas maratonu bostońskiego pójdzie - tu cytat - "na maksa!".

4
/ 5
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski

- Maratonu czas nadszedł, i to gdzie? Tej wiosny ścigam się w Bostonie - pisał przed startem w USA.

Korzeniowski, który ma na swoim koncie starty w maratonach w Krakowie, Poznaniu, Paryżu, Berlinie czy Londynie, debiutował w poniedziałek w biegowej mekce, za jaką uważany jest Boston. Była to 120. edycja tych legendarnych zawodów.

Przed swoim startem marzył o zbliżeniu się do wyniku 2:24:18 uzyskanym na tej trasie przez naszą słynną maratonkę Wandę Panfil w 1991 roku. Polka wygrała wówczas prestiżową imprezę.

Jak poszło Korzeniowskiemu, którego rekord życiowy w maratonie wynosił 2:41:07?

5
/ 5
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski
Fot. Facebook/RobertKorzeniowski

Rekordu życiowego mistrzowi olimpijskiemu pobić się nie udało, ale trasa najstarszego maratonu miejskiego na świecie jest niezwykle wymagająca. W drugiej części jest kilka podbiegów (tzw. Newton Hills - w tym słynne Wzgórze Złamanego Serca).

Korzeniowski uzyskał czas 2:48:52, co należy uznać za świetny rezultat.

- Szczęśliwy, bo już na mecie Boston Marathon. Nieoficjalny wynik ciut poniżej oczekiwań, bo ok. 2h 48:52, ale mimo długich zbiegów na trasie zaskoczyły mnie ostre podbiegi i... piękne słońce. Poza tym super doping, całe rodziny wspierające biegaczy na trasie i co dziś nie mniej ważne fenomenalne zabezpieczenie ze strony policji. Wciąż możemy się uczyć - napisał 47-latek na swoim fanpage'u na Facebooku.

Opracował PB

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
yes
21.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie czytałem - nawet w tym temacie reklamowe komedie... Ciekaw jestem czy legendarny maraton to w antycznej Grecji, czy po ulicach Warszawy?  
avatar
Sokkar
19.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
5 stron klikania?? Podziękuję w takim razie....