W tym artykule dowiesz się o:
Войцех сфоткался с двумя мисс Спартак. Еще ему вручили шарф со словами "красно-белый навсегда". Говорит, что в нем пойдет на сборную Польши pic.twitter.com/aVIMWzZ8iG
— Telingater (@gtelingater) 30 października 2016
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Войцех раздает автографы в офисе @fratria и спрашивает маленькую девочку:
— Telingater (@gtelingater) 30 października 2016
- За «Спартак» болеешь?
- Да.
- С детства?
(Смех в зале) pic.twitter.com/6WaBPjPCjK
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Войцеху подарили картину. Похож. pic.twitter.com/2Mn3MvbH3U
— Telingater (@gtelingater) 30 października 2016
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Ковалевски на Северной трибуне pic.twitter.com/rY6k9Wphus
— Амир (@u1tramir) 29 października 2016
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Баннер в адрес Войцеха, который присутствовал на дерби! pic.twitter.com/x6s9TfGGTS
— Mikhail Beard (@Ru1Moscow) 30 października 2016
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.
Полуторачасовая автограф-сессия Войцеха @apskowalewski Ковалевски в офисе Фратрии подошла к концу. Всем спасибо!!! pic.twitter.com/h18j9ahvnV
— Фратрия (@fratria) 30 października 2016
Wojciech Kowalewski przez lata był jednym z czołowych polskich bramkarzy. W Polsce kilka sezonów spędził w Legii Warszawa, z której potem wyruszył na wschód. Zaczynał w Szachtarze Donieck, aż w połowie 2003 r. trafił do Spartaka Moskwa.
W rosyjskim klubie spędził cztery i pół roku, rozegrał w nim ponad sto spotkań. Dziś 11-krotny reprezentant Polski nie gra już w piłkę, ale w stolicy Rosji nadal kibice o nim pamiętają i darzą go wielkim szacunkiem.
Spartak zaprosił "Gibona" na kilka dni do Moskwy. Kowalewski miał bardzo napięty grafik. Odwiedził dawnych przyjaciół, zobaczył klubowe muzeum, pojawił się na derbowym meczu z CSKA Moskwa i miał spotkanie z kibicami (w oficjalnym sklepie Spartaka). Fanów przyszło wielu, co potwierdza, że choć Kowalewski ostatni mecz rozegrał tam w 2007 roku, to zapisał się na stałe w historii klubu.
- Podczas wizyty w muzeum byłem zaskoczony, gdy odnalazłem swoje rękawice i buty. To bardzo miłe. Gra tutaj, dla kibiców Spartaka, była wspaniałym doświadczeniem - mówił Polak.
Podczas spotkania z fanami nie brakowało niespodzianek. Kowalewski dostał m.in. klubowy szalik i zażartował, że weźmie go na mecz polskiej kadry, bo również jest w biało-czerwonych barwach. Największym zaskoczeniem był jednak obraz z jego podobizną.
Zobaczcie, jak Spartak po królewsku ugościł polskiego bramkarza.