W tym artykule dowiesz się o:
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
W sierpniu 2015 r. Alexis Viera - urugwajski bramkarz grający wówczas w drugoligowym klubie w Kolumbii Depor Futbol Club - przeżył dramat. Został napadnięty przed dwóch mężczyzn. Okradli go z cennych przedmiotów, a jeden z nich oddał dwa strzały. Jedna kula uszkodziła płuco, a druga kręg piersiowy.
38-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie i mógł nawet umrzeć. Przeżył, ale lekarze nie mieli dla niego dobrych wiadomości. Po dwóch zabiegach Viera usłyszał, że nie będzie mógł chodzić, a o powrocie do futbolu w ogóle nie ma mowy. W drugiej kwestii nic się nie zmieniło, ale w pierwszej sytuacja zmieniła się diametralnie.
4 grudnia "Pulpo" był gościem na meczu urugwajskiej ekstraklasy Nacional Montevideo - Juventud Las Piedras (2:0). W pierwszej z tych drużyn grał przez dwa sezony (w latach 2006-08). Kibice zgotowali mu owację na stojąco, wykrzykiwali jego pseudonim, a klub wręczył mu pamiątkową koszulkę. Alexis poruszał się o kulach, co jeszcze niedawno dla lekarzy wydawało się niemożliwe.
- Brak mi słów. Po tylu latach wróciłem i zrobiłem kilka kroków na stadionie, na którym grałem. Byłem podekscytowany i płakałem ze wzruszenia. Byłem dumny, gdy otrzymałem brawa od kibiców - komentuje Alexis.
Urugwajczyk cały czas przechodzi rehabilitację. Możliwe, że z czasem będzie mógł poruszać się bez kul. Takie chwile jak ta na stadionie Nacionalu na pewno zmotywują go do dalszej pracy. Na kolejnych stronach zobaczycie zdjęcia z tego wyjątkowego momentu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: chłopiec od podawania piłek wyrzucony przez arbitra. Miał łzy w oczach