W tym artykule dowiesz się o:
Czy kulturystyka to opłacalny sport?
Kulturystyka jest jednym z najtrudniejszych sportów na świecie. Zawodnicy często mogą liczyć tylko na siebie. Poświęcają mnóstwo czasu, by wypracować idealne ciało. To odbija się na ich rodzinie, pracy, ale także na finansach.
Czy gra jest warta świeczki? Ile są w stanie zarobić najlepsi kulturyści na świecie, a ile najlepsi w Polsce?
Najwięksi milionerzy
Niedawno na jednym z amerykańskich portali pojawiło się zestawienie najbogatszych kulturystów świata. W rankingu znaleźli się nie tylko czynni zawodnicy, ale także legendy tej dyscypliny. Na pierwszym miejscu jest Arnold Schwarzenegger, którego majątek wyceniany jest na ponad 100 milionów dolarów.
Za jego plecami znaleźli się kolejno Rich Gaspari (90 mln dolarów) oraz Jay Cutler (30 mln dolarów). Legendarny Ronnie Coleman jest dopiero piąty, posiada majątek wyceniany na 10 mln dolarów.
Wielka kasa tylko dla nielicznych
Liczby może robią wrażenie, ale do największych gwiazd innych dyscyplin kulturyści równać się nie mogą. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja na krajowym podwórku. Polscy kulturyści w zdecydowanej większości muszą dokładać do interesu. I to niemałe pieniądze.
W Polsce trudno znaleźć kulturystę, który żyje tylko ze startów. Wielkimi szczęściarzami są ci, którzy pracują jako trenerzy personalni, a także mają kilku sponsorów. Wtedy jest znacznie lżej, ale i tak trudno mówić o jakichś "kokosach".
Regularne treningi, dieta, suplementacja, odnowa biologiczna - to wszystko kosztuje.
Biorą kredyty, by móc startować
Autor bloga crossfitowiec.blogspot.com swego czasu opisywał, że aby myśleć o poważnych startach, trzeba zainwestować od 10 do 20 tys. złotych... miesięcznie! Kwota robi wrażenie, a do tego trzeba jeszcze doliczyć wyjazdy na zawody czy zakwaterowanie.
W polskim środowisku kulturystycznym podobno nie brakuje zawodników, którzy dla pasji są gotowi poświęcić bardzo wiele. Często zdarza się, że biorą kredyty, aby mieć pieniądze na godne przygotowania do ważnej imprezy. Czy po sukcesie to się potem zwraca?
Najlepiej płatne zawody
W kulturystyce są trzy imprezy, które godnie wynagradzają najlepszych uczestników. Najwyższe nagrody pieniężne są w Mr. Olympia, gdzie za pierwsze miejsce otrzymuje się ponad ćwierć miliona dolarów. Dziesiąte miejsce to z kolei około 16 tys. dolarów.
Drugie na liście są zawody Arnold Classic. Pierwsze miejsce w tym cyklu oznacza zdobycie 130 tysięcy dolarów. Z kolei w EVLS Prague Pro zwycięzca otrzymuje 60 tys. dolarów. Widać zatem, że najlepsi kulturyści na świecie są w stanie się dorobić. A jak to wygląda w Polsce?
W Polsce pieniądze to rzadkość
Na krajowym podwórku sporadycznie trafiają się imprezy, w których są nagrody pieniężne. Jeżeli już, to rzędu kilkuset złotych. Bywają wyjątki, jak Puchar Polski, gdzie za zwycięstwo można zarobić nawet kilka tysięcy złotych.
Najczęściej zawodnicy za cały trud włożony w budowę swojej muskulatury otrzymują uścisk dłoni, puchar, dyplom i czasami nagrody rzeczowe. Sporadycznie prywatni sponsorzy dorzucą drobne nagrody pieniężne. Nikt nie przejmuje się tym, że uczestnicy zainwestowali mnóstwo czasu i prywatnych pieniędzy, by wziąć udział w imprezie.
Nawet mistrzostwo świata się nie opłaca
Polacy czasami przywożą też medale z mistrzostw Europy i świata. Tam jednak sytuacja wygląda bardzo podobnie. Nasi kulturyści często mogą jedynie liczyć na darmowe wyżywienie i zakwaterowanie.
Bardziej opłacalne są starty w Grand Prix lub teoretycznie mniejszych imprezach. W nich pula nagród wynosi po kilkadziesiąt tysięcy dolarów, co już pozwoli w znacznym stopniu zwrócić poniesione wydatki.
Czy gra jest warta świeczki?
To wszystko pokazuje, że kulturystyka nie jest sportem, który gwarantuje dostatnie życie. To udaje się tylko najlepszym na świecie. Pozostali skazani są na mnóstwo wyrzeczeń i dokładanie do interesu.
Nie powinno też dziwić, że Polacy rzadko osiągają sukcesy na największych imprezach świata. Krajowe zawody nie gwarantują im stałego dopływu gotówki, sponsorzy nie garną się do współpracy, a więc trudno oczekiwać od kulturystów znad Wisły, by deptali po piętach najlepszym.