Mam wielkie wsparcie na miejscu - wywiad z Jarosławem Daschkem przed galą FEN 4

Jarosław Daschke to jeden z bohaterów gali Fight Exclusive Night 4, która 16 sierpnia odbędzie się w Sopocie. W wywiadzie opowiada on m.in. o kulisach przygotowań do zbliżającej się walki.

W tym artykule dowiesz się o:

Daschke to jeden z czołowych kickbokserów w kategorii do 67 kg. Występ 16 sierpnia w sopockiej Hali Stulecia będzie jednym z najważniejszych startów w karierze tego zawodnika. 
Waldemar Ossowski: Jak idą przygotowania do walki na FEN 4?

Jarosław Daschke: Trenuję intensywnie przygotowując się sumiennie jak do każdej walki. Realizuje założenia taktyczne i cel wraz z trenerem Bogdanem Bliźniakiem, pod którego skrzydłami trenuję oraz szlifuję swoje umiejętności.
[ad=rectangle]
Kto będzie odpowiedzialny za pańską postawę w ringu 16 sierpnia?

- Jak wcześniej nadmieniłem osobą, która mnie przygotowuje jest trener Bogdan Bliżniak, u którego trenuję od 2006 r. w Gdańskim Klubie Sportowym Champion. Będzie go w narożniku wspierała wielokrotna mistrzyni Polski oraz świata - Kamila Bałanda.

Czy wie pan coś na temat swojego najbliższego rywala?

- Z moim rywalem Łukaszem Gawlikiem miałem przyjemność kilka razy spotkać się w ringu. Na pewno jest dobrym i wymagającym przeciwnikiem.

W ostatniej walce, na gali w Kościerzynie, pokonał pan na punkty Sebastiana Rajewskiego. Czy była to jedna z najcięższych walk w pana karierze?

- Mam łącznie stoczonych 143 walki na ringach amatorskich, w tym 6 zawodowych i nie była to najcięższa walka. Sebastian jest dobrze poukładanym zawodnikiem, ale w tym starciu to mi udało się wygrać.

Jarosław Daschke z trenerem Bogdanem Bliźniakiem na gali w Kościerzynie
Jarosław Daschke z trenerem Bogdanem Bliźniakiem na gali w Kościerzynie

Czy federacja FEN to miejsce, gdzie na dłużej "zagrzeje" pan miejsce?

- Będzie to moja pierwsza walka dla federacji FEN, z czego ogromnie się cieszę. Federacja ta bardzo szybko i prężnie rozwija się na polskim rynku. Chciałbym na dłużej tam zagościć, ale oczywiście czas to pokaże.

Walka na "własnym podwórku" powoduje u pana duży stres, czy nastraja wyłącznie pozytywnie?

- Walka na własnym podwórku jest dla mnie pozytywnym bodźcem, który oprócz motywacji nastawia mnie bardzo pozytywnie. Dzięki temu mam wielkie wsparcie na miejscu, rodzina, znajomi i osoby na które mogę liczyć.

Czy to prawda, że zobaczymy również pana na dużej gali KOK w Ergo Arenie, w październiku tego roku?

- Padła taka propozycja walki, z czego się bardzo cieszę. Na razie nie chcę zdradzać szczegółów.

Czy myślał pan nad walkami w formule MMA? To daleka przyszłość, a może opcja, która kompletnie nie wchodzi w grę?

- Obecnie skupiam się na walkach w formule K-1, aczkolwiek nie wykluczam opcji walk w MMA. Staram poświęcać się kilka godzin tygodniowo na szlifowanie parteru.

Przy jakim utworze planuje pan wejść do ringu w sopockiej Hali Stulecia?

- Będzie mi towarzyszył utwór, przy którym zawsze wychodzę do walki, jest to piosenka zespołu System of Down - "Chop Suey".

Źródło artykułu: