W walce otwarcia gali Kryspin Kalski zmierzył się z Andre Agboblym. Polak umiejętnie "punktował" rywala z Niemiec, by w 2. rundzie znokautować go. W drugim pojedynku emocji było co nie miara, choć wkradły się w niego również chwile grozy. Przemysław Ziemnicki przegrał przez brutalny nokaut z Sergeiem Morarim z Mołdawii w 2. rundzie. Polak przez długi okres czasu nie mógł dojść do siebie i był nieprzytomny. Po interwencji lekarzy odzyskał jednak przytomność i przy oklaskach publiczności na noszach opuścił ring i Ergo Arenę.
[ad=rectangle]
W trzeciej walce w ringu zaprezentował się polski weteran tajskiego boksu i kickboxingu, Mariusz Cieśliński. Jego rywalem był Niemiec John Alherger, który postawił Polakowi ciężkie warunki. Po dogrywce sędziowie zadecydowali jednak o zwycięstwie Cieślińskiego.
W czwartym starciu do zawodowych startów powrócił Tomasz Makowski. Utytułowany kickboxer z Nowej Soli zmierzył się z Litwinem Karolisem Buslysem. Polak wyraźnie przez pełen dystans czasowy wygrywał pojedynek, ale sędziowie byli innego zdania i orzekli zwycięstwo Litwina. Ta decyzja spotkała się z dużym niezadowoleniem kibiców i głośnymi gwizdami, a sam Makowski nie był w stanie zrozumieć werdyktu walki z jego udziałem.
W piątej walce zaprezentowały się kobiet. Kamila Bałanda przez trzy rundy umiejętnie "punktowała" Niemkę Darię Albers i to do niej powędrowało zwycięstwo. Podopieczna trenera Bogdana Bliźniaka udowodniła, że należy do czołówki zawodniczek do 65 kilogramów w Europie.
Po 20 minutowej przerwie transmisja gali przeniosła się na antenę stacji Eurosport. Następnie do ringu wyszli Michał Wlazło i Robert Maruszak w derbowym pojedynku Trójmiasta. Bardziej doświadczony Wlazło ze spokojem realizował taktykę i uzyskiwał przewagę na pełnym dystansie walki. Maruszak odpowiadał serią uderzeń, ale nie był w stanie znokautować zawodnika ForFitu Gdańsk. Po trzech rundach sędziowie jednogłośnie ogłosili zwycięstwo Michała Wlazło.
W pierwszej walce półfinałowej turnieju wagi ciężkiej Tomasz Szczepkowski zmierzył się z Colinem Georgem. Polak przez większą część czasu był przeważającą stroną, co ostatecznie dało mu wygraną i awans do finału Grand Prix 2014.
W drugim półfinale emocji było już znacznie więcej. Michał Turyński podejmował weterana światowej sceny kickboxingu, Sergeia Lascenko. Wrocławianin pomimo mniejszego doświadczenia walczył jak równym z równym z Ukraińcem. Po trzech rundach sędziowie orzekli dogrywkę, w której lepszą kondycję i więcej sił wykazał Lascenko i to on jako drugi awansował do finału turnieju wagi ciężkiej.
W kolejnym pojedynku wystąpił jeden z ulubieńców trójmiejskiej publiczności, Piotr Kobylański. Niestety Polak musiał uznać wyższość młodego zawodnika z Maroka, Iliasa Bulaida, ale walka z pewnością kandydowała do miana starcia wieczoru całej gali.
W 10. starciu gali King of Kings w Gdańsku Łukasz Butkiewicz zmierzył się z Sergeiem Maslobojewem. W tym pojedynku o zwycięstwie zadecydowało większe doświadczenie zawodnika z Litwy, który należy do światowej czołówki kickboxerów w wadze do 93 kilogramów. Maslobojew wygrał przez nokaut w 2. rundzie.
W przedostatniej walce Radosław Paczuski skonfrontował umiejętności z Arturem Kyshenko. Walka była wyrównana do momentu końcówki drugiej rundy, w której to Polak powędrował na deski ringu. Paczuski wyszedł jednak do trzeciego starcia, ale jego dyspozycja nie pozwoliła na kontynuowanie pojedynku i zwycięstwo przypadło doświadczonemu Kyshenko.
Finał turnieju wagi ciężkiej miał szybki i dość zaskakujący przebieg. Sergei Lascenko na początku 1. rundy trafił Tomasza Szczepkowskiego ciosem na korpus, po którym Polak nie był w stanie kontynuować pojedynku. Tym samym Ukrainiec został triumfatorem King of Kings World Grand Prix wagi ciężkiej w Gdańsku.