- Ja nie rozumiem fenomenu wulgaryzmu, braku szacunku, braku kultury. Rozumiem "trash-talking" tam gdzie są prawdziwi zawodnicy. Nie lubię tego, ale jeśli pewne granice nie są przekroczone, to jest to ok. Każdy sport wymaga dyscypliny i przede wszystkim szacunku. Na tym to polega i na tych wartościach też wychowuje się młodzież, która ma brać dobry przykład. To jest proste i naiwne, ale taka jest prawda - mówi Mamed Chalidow zapytany o to, co sądzi o wzroście popularności takich federacji jak Fame MMA. - Nie mogę powiedzieć nic dobrego na temat takich gal. Nie podoba mi się to i jest to bardzo słabe. To nie jest sport - dodał Chalidow, który w sobotni wieczór wróci do klatki. Na gali KSW 52 w Gliwicach zmierzy się ze Scottem Askhamem.