Do sporego skandalu doszło na mistrzostwach świata w szermierce. Ukrainka Ołha Charłan mierzyła się z Rosjanką Anną Smirnową. I Charłan pewnie zwyciężyła 15:7. Nie podała jednak ręki swojej przeciwniczce po walce, co jest częstą praktyką stosowaną w kierunku reprezentantów okupanta. W zamian za to wysunęła w stronę dłoni rywalki broń szermierczą, ale jej nie dotknęła.
Poniosło to jednak za sobą ogromne konsekwencje. Rosjanka zgłosiła protest i stwierdziła, ze to wyprowadziło ją z równowagi i przez godzinę blokowała planszę. Ostatecznie zdyskwalifikowano Ukrainkę, ale jednocześnie nie przepuszczono Smirnowej do kolejnej rundy. Charłan broniła się tym, że podczas pandemii zrezygnowano z podawania rąk na rzecz krzyżowania broni.
To mogło przekreślić szanse mistrzyni olimpijskiej na kwalifikację do igrzysk w Paryżu. Prezes MKOL Thomas Bach wystosował jednak specjalny list, w którym obiecał, że wystartuje w przyszłorocznych igrzyskach, nawet jeśli nie uzyska kwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ petarda! Zrobiła to niczym Messi
To posunięcie wywołało ogromne oburzenie w Rosji. Na ten temat wypowiedział się Dmitrij Nosow, medalista igrzysk olimpijskich w judo.
- To haniebne działania Thomasa Bacha i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, bardzo niskich lotów - powiedział. - To odsłania prawdziwą twarz oraz zamiary MKOl i jest sprzeczne z zasadami sportu - dodał. Warto dodać, że w Rosji Nosow znany jest jako zwolennik Stalina i jego metod rządzenia.
Jak na razie nie wiadomo, czy na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu będą mogli wystartować Rosjanie i Białorusini. Decyzja najpewniej zostanie podjęta jesienią tego roku.
Czytaj więcej:
Nie chciała podać ręki Rosjance. MKOl reaguje na skandal na MŚ
"Zabiło mnie to". Ukrainka komentuje skandal na mistrzostwach świata